Radio Białystok | Wiadomości | Strażacy wrócili do Biebrzańskiego Parku Narodowego - są jeszcze miejsca, gdzie widać dym
Strażacy wrócili do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Było to konieczne, bo w rejonie Lasu Wroceńskiego są jeszcze miejsca, gdzie widać dym - mówi dyrektor Parku Andrzej Grygoruk.
- To się tli. To jest obszar kilkunastu hektarów. Powstają zarzewia takiego dymku. Tam jest woda obok, czyli są takie torfianki. Bo kiedyś ludzie pozyskiwali stamtąd torf, więc one jeszcze do końca nie zarosły i tam jest woda, ale obok widziałem palące się konary drzew przewróconych czy kępy turzyc - mówi dyrektor Andrzej Grygoruk.
Większość jednostek straży wróciła już do swoich komend, ale jak zapewnia Andrzej Grygoruk sytuacja jest pod kontrolą.
- Tam w tej chwili jeszcze trwa dogaszanie tego pożaru. Gaszą straże ochotnicze, żołnierze 1. Brygady Obrony Terytorialnej tutaj z Podlasia no i nasi pracownicy - dodaje dyrektor Parku.
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym wybuchł w niedzielę (19.04) tydzień temu. Strażacy walczyli z ogniem przez blisko tydzień.
Jesteśmy na skraju katastrofy klimatycznej - mówią przedstawiciele Greenpeace Polska.
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym jest ugaszony, ale strażacy cały czas patrolują pogorzelisko. Walka z ogniem trwała prawie tydzień, w tym czasie spłonęło 6000 hektarów bagiennych łąk i lasów. O akcji gaśniczej, z dyrektorem parku Andrzejem Grygorukiem rozmawia Paweł Wądołowski.
Nagroda za wskazanie podpalacza - wyznaczył ją dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, Andrzej Grygoruk. Jak mówi, w tym roku było już kilkanaście podpaleń. Także największy od wielu lat pożar w Parku to efekt podpalenia łąk.