Radio Białystok | Wiadomości | Niedoszły dyrektor Ośrodka Rehabilitacji w Suwałkach domaga się 400 tys. zł odszkodowania
Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku rozpoczął się w piątek (31.01) proces odwoławczy o blisko 400 tys. zł odszkodowania dla niedoszłego dyrektora szpitala. Mężczyzna wygrał konkurs na to stanowisko, który został unieważniony. Sąd pierwszej instancji uznał, że stało się to niezgodnie z prawem i zasądził odszkodowanie.
Chodzi o konkurs sprzed ośmiu lat, w którym władze samorządowe województwa podlaskiego chciały wyłonić szefa SP ZOZ Ośrodka Rehabilitacji w Suwałkach. Wystartowało w nim sześć osób. Z wybranym bezwzględną większością głosów kandydatem 6-letniej umowy ostatecznie nie zawarto. Po kilku miesiącach zarząd województwa zdecydował o unieważnieniu postępowania konkursowego; uznał, że miała miejsce sytuacja wzbudzająca wątpliwości co do bezstronności wyboru. Chodziło o rzekome powiązania jednej z osób z komisji z kandydatem.
W 2016 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał jednak, że uchwała o unieważnieniu wyboru dyrektora jest nieważna. Rok później NSA oddalił skargę kasacyjną władz samorządowych województwa.
Na tej podstawie niedoszły dyrektor SP ZOZ Ośrodka Rehabilitacji w Suwałkach wystąpił do sądu cywilnego o odszkodowanie; zażądał blisko 400 tys. zł z odsetkami. Miałyby to być pieniądze, które otrzymałby z tytułu wynagrodzenia, gdyby objął stanowisko - liczone od podpisania umowy do czasu wniesienia powództwa - minus świadczenia emerytalne, które zostały mu w tym okresie wypłacone.
Zarząd województwa chce oddalenia tego powództwa. Broni się argumentem, że samo rozstrzygnięcie konkursu automatycznie nie oznacza umowy o pracę czy kontraktu z taką osobą. Stanowi jedynie podstawę do wystąpienia o zawarcie takiej umowy ze zwycięzcą konkursu, więc żądanie odszkodowania było przedwczesne. W ocenie strony pozwanej, niedoszły dyrektor nie wykazał, że czynił jakiekolwiek starania, aby doszło do zawarcia z nim umowy oraz by przez 5 lat próbował zatrudnić się gdzie indziej.
W ocenie prawników samorządu, taka sytuacja to nadużycie prawa polegające na biernym oczekiwaniu, aż kwota odszkodowania urośnie do niemal 400 tys. zł i nieuzasadnione wzbogacenie.
Sąd pierwszej instancji uznał jednak powództwo w całości. Wziął pod uwagę, że podjęcie uchwały, która prawomocnie została uznana za nieważną było bezpośrednią przyczyną tego, że zwycięzca tego postępowania konkursowego nie został zatrudniony, a tym samym pozbawiony pensji dyrektorskiej. Uznał, że nie można mówić o bierności i celowym zwiększaniu kwoty potencjalnego odszkodowania w sytuacji, gdy trwało postępowanie przed sądami administracyjnymi, które było kluczowe dla ewentualnego wniesienia powództwa o odszkodowanie.
Wyrok zaskarżył samorząd województwa. W piątek Sąd Apelacyjny w Białymstoku wysłuchał głosów końcowych stron, ale ostatecznie nie ogłosił wyroku. Po naradzie uznał, że przedtem musi zapoznać się z aktami spraw - administracyjnej i karnej - których rozstrzygnięcia mogą mieć wpływ na orzeczenie o odszkodowaniu, a przynajmniej na jego wysokość. W tej sytuacji sprawę odroczył bezterminowo.