Radio Białystok | Wiadomości | Sąd rozpatruje apelację mieszkańca Białegostoku, który nie dostał pieniędzy za utraconą działkę
Twierdzi, że nie wiedział, że ma działkę w ogrodzie tymczasowym, dlatego domaga się pieniędzy od Polskiego Związku Działkowców za jej likwidację. Chodzi o 50 tysięcy złotych. Sąd pierwszej instancji częściowo przyznał rację Romualdowi Kuprianowiczowi, który miał ogródek w miejscu obecnej ulicy Świętokrzyskiej w Białymstoku.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
W czwartek (07.11) odbyła się rozprawa apelacyjna. Romuald Kuprianowicz miał działkę od 1981 roku przez ponad 30 lat.
W tym czasie wybudował m.in. altankę, płot, sadził drzewa i rośliny. Aż do 2013 roku, kiedy jego działkę i wiele innych odebrano pod budowę ulicy Świętokrzyskiej. Ma żal i dlatego poszedł do sądu, bo nie dostał za to pieniędzy. A to dlatego, że według Polskiego Związku Działkowców ogród założony w 1981 roku był tymczasowy - na 5 lat.
Sędzia Jolanta Fedorowicz dopytywała pełnomocnika Polskiego Związku Działkowców - adwokata Wiesława Kobylińskiego, dlaczego pozwalano w związku z tym budować altany. Ten odpowiadał m.in., że na dokumencie zatwierdzającym szkic nie ma tam podpisu, a pieczątkę mógł postawić każdy. Zapewniał też, że działkowcy wiedzieli o tymczasowości ogrodu, a w działki inwestowali na własne ryzyko.
Sąd pierwszej instancji przyznał Romualdowi Kuprianowiczowi 32 tysiące złotych odszkodowania za nakłady poniesione na działce, ale nie zgodził się na wypłatę 18 tysięcy zadośćuczynienia za straty moralne. Mężczyzna w apelacji chce przyznania także tej drugiej kwoty, Polski Związek Działkowców nie chce w ogóle płacić.
Na prawomocną decyzję sądu czekają inni działkowcy - ponad 50 osób, które są w takiej samej sytuacji. Wyrok - 15 listopada.
Pomóc ma w tym nowy plan miejscowy, którego przygotowanie radni zatwierdzą na najbliższej sesji.
A to oznacza, że położona u zbiegu ulic Jana Pawła II i Świerkowej działka wciąż pozostanie niezagospodarowana.
Kilkanaście nieruchomości o wartości nawet kilkuset tysięcy złotych wróciło w ostatnich miesiącach do miejskiego zasobu.