Radio Białystok | Wiadomości | Sąd nie złagodził kary dożywocia 36-letniemu mieszkańcowi Wyszkowa
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w czwartek dożywocie w procesie 36-letniego mężczyzny, oskarżonego o zabójstwo i dwukrotne usiłowanie zabójstwa. Apelację składał obrońca, który chciał łagodniejszej kary. Wyrok jest prawomocny.
Do zbrodni doszło jesienią 2017 roku w Wyszkowie (Mazowieckie). Jak wynika z ustaleń śledztwa, 36-latek był pijany, gdy zapukał do drzwi małżonków, których znał z widzenia (mieszkali przy tej samej ulicy); miał ze sobą nóż. W środku zastał także sąsiadkę właścicieli. Pierwszego zaatakował 56-letniego mężczyznę, zadając mu głęboki cios w szyję. Zażądał pieniędzy, grożąc, że zabije wszystkich obecnych w mieszkaniu.
52-letnia żona ciężko rannego krzyczała, próbowała pomóc mężowi. Pieniądze, które kobiety miały przy sobie, oddały przestępcy (według aktu oskarżenia, była to kwota między 100 a 200 zł). Gdy 44-letnia sąsiadka zaproponowała, że pójdzie do siebie po więcej, została pchnięta nożem w klatkę piersiową, a gdy próbowała uciekać - również w plecy. Napastnik uderzył też nożem w twarz i szyję drugą kobietę. Potem się okazało, że wskutek uszkodzenia nerwu, było zagrożenie utraty wzroku w jednym oku.
W końcu jednej z kobiet udało się otworzyć drzwi i zaczęła wzywać pomocy. W tym czasie napastnik uciekł do siebie. Sąsiedzi wezwali pomoc medyczną i policję. Ranny mężczyzna w stanie ciężkim, nieprzytomny, trafił do szpitala. Tam zmarł z powodu wykrwawienia.
Prokuratura w Ostrołęce postawiła napastnikowi zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa dwóch kolejnych osób w związku z rozbojem. Oskarżony twierdził, że przyszedł nie w celach rabunkowych, ale żeby oddać pieniądze za alkohol, zapewniał, że to on został zaatakowany.
Sąd Okręgowy w Ostrołęce uznał te wyjaśnienia za niewiarygodne. Przyjął, że motywem działania było dokonanie rozboju, zaś popełnienie zabójstwa, a więc eliminacja osób, które swoim zachowaniem uniemożliwiłyby jego dokonanie, było środkiem do osiągnięcia tego celu. Orzekł karę łączną dożywocia; obu rannym kobietom skazany ma też zapłacić nawiązki: żonie zmarłego 80 tys. zł, drugiej rannej - 25 tys. zł.
W uzasadnieniu wyroku sąd pierwszej instancji zwracał uwagę, że 36-latek już jako nieletni wszedł w konflikt z prawem, przebywał w zakładzie poprawczym. Po jego opuszczeniu nie zmienił życia, nadużywał alkoholu, zażywał narkotyki i nadal wchodził w konflikt z prawem. Był wielokrotnie karany i przez wiele lat przebywał w zakładzie karnym (po raz ostatni przed zbrodnią wyszedł z więzienia w grudniu 2016 roku).
Sąd odwoławczy uznał wszystkie ustalenia pierwszej instancji za prawidłowe; chodzi m.in. o przyjęcie, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, a jego działanie było powiązane z rozbojem.
- Kara dożywotniego pozbawienia wolności powinna i - zdaniem sądu - w tej konkretnej sprawie spełni funkcję zabezpieczenia społeczeństwa przed takim sprawcą (...) oraz będzie w odczuciu społecznym budowała przeświadczenie, że sprawcy przestępstw o dużym stopniu społecznego niebezpieczeństwa będą odpowiednio i surowo karani - mówiła sędzia Halina Czaban.
Przyznała, że za jedyną okoliczność łagodzącą można uznać "brak właściwych oddziaływań wychowawczych", związanych z jego sytuacją rodzinną już od dzieciństwa, ale w ocenie sądu nie może to wpłynąć na złagodzenie kary.
- Prognozujemy bardzo pesymistycznie w stosunku do oskarżonego i w związku z tym kara 25 lat więzienia byłaby zbyt łagodnym rozstrzygnięciem - dodała sędzia Czaban.
Przyznała, że kara dożywocia, podobnie jak kiedyś kara śmierci, ma zwolenników i przeciwników. Odnosząc się do aspektu niehumanitarności takiej kary, zwróciła jednak uwagę, że daje ona możliwości stosowania np. warunkowego przedterminowego zwolnienia czy amnestii. "Wszystko, można powiedzieć, leży w rękach skazanego" - powiedziała sędzia.