Radio Białystok | Wiadomości | 3 lata więzienia za współudział w oszustwach metodą "na córkę"
Trzy lata więzienia, 4 tys. zł grzywny oraz konieczność zapłaty blisko 9,8 tys. zł jako częściowego naprawienia szkody - taki prawomocny wyrok zapadł we wtorek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku, w procesie kobiety, oskarżonej o udział w oszustwach tzw. metodą na córkę.
Sąd utrzymał tym samym orzeczenie I instancji, wskutek apelacji prokuratury zmienił jedynie nieznacznie kwalifikację prawną, oddalił odwołanie obrońcy.
Proces dotyczył przestępstw popełnionych 9 lat temu. Oszuści dzwonili do starszych osób. Kobieta podawała się za córkę tych osób, która potrzebuje pilnej pomocy finansowej (np. w celu spłacenia długu). Oszustka mówiła zachrypniętym głosem, tłumaczyła się problemami z gardłem. Po pieniądze wysyłała rzekomą koleżankę; ta, żeby się dodatkowo uwiarygodnić oddzwaniała do rzekomej córki, gdy już była na miejscu.
Akt oskarżenia obejmował pięć takich zdarzeń, z łączną kwotą 160 tys. zł: trzy usiłowania i dwa przypadki, w których udało się pieniądze od pokrzywdzonych odebrać.
W 2011 roku zapadły w tej sprawie wyroki wobec dwóch współoskarżonych kobiet, które udało się zatrzymać. Obie dobrowolnie poddały się wtedy karze, w ich przypadku zapadły wyroki 3 lat więzienia w zawieszeniu na 6 lat, mają też solidarnie oddać jednej z osób poszkodowanych 30 tys. zł. Trzecia oskarżona była przez kilka lat poszukiwana, m.in. wydano za nią Europejski Nakaz Aresztowania. W listopadzie 2018 roku zapadł w jej sprawie wyrok I instancji.
Apelację złożyły obie strony. Prokuratura kary nie kwestionowała, nie zgadzała się jedynie z przyjętą przez sąd podstawą prawną skazania. Obrona kwestionowała główny dowód w tej sprawie, czyli wyjaśnienia współoskarżonych; podnosiła też, że w trakcie procesu obie te kobiety nie stanęły przed sądem w charakterze świadków, a jedynie zostały odczytane ich wyjaśnienia złożone w śledztwie.
Sąd Okręgowy w Białymstoku we wtorek wysokość kary utrzymał. Zgodnie z wnioskiem oskarżyciela publicznego, zmienił jedynie prawną podstawę skazania.
Uzasadniając wyrok sędzia Dariusz Niezabitowski mówił, że - co prawda - głównym dowodem były wyjaśnienia dwóch pozostałych współoskarżonych, ale były też ważne dowody pośrednie, takie jak bilingi telefoniczne wskazujące na korelację połączeń (rozmowy były inicjowane z Niemiec) z datami oszustw, czy zapisy miejskiego monitoringu w Białymstoku.
Mimo ostrzeżeń i apeli, podlaska policja od lat, nawet po kilka razy w tygodniu, notuje podobne próby oszustw, najczęściej określanych metodą "na wnuczka", w ostatnim czasie - również "na policjanta". W tej wersji albo od razu dzwoni rzekomy policjant, albo robi to po osobie, która podszywa się pod członka rodziny potencjalnej ofiary, np. właśnie pod wnuczka, syna czy córkę. Ma to dodatkowo uwiarygadniać nagłą potrzebę finansową, np. konieczność polubownego załatwienia skutków wypadku drogowego.
Policja stale powtarza apel, by w takich przypadkach nie ulegać emocjom i kontaktować się z rodziną, aby potwierdzić, czy rzeczywiście miał miejsce wypadek lub choroba albo kontaktować się z policjantami. Przypomina też, że sama nigdy nie informuje telefonicznie o prowadzonych sprawach czy akcjach i nie prosi o pieniądze.
Do opiekunów i bliskich osób starszych policja apeluje, by o takim rodzaju przestępczości je informowali z wyjaśnieniem, jak powinny się zachować.