Radio Białystok | Wiadomości | Rada miasta Białegostoku przyjęła stanowisko popierające strajk w oświacie
Z inicjatywy i głosami większościowego klubu Koalicji Obywatelskiej Rada Miasta Białystok przyjęła w poniedziałek stanowisko, w którym poparła protestujących pracowników oświaty.
W głosowaniu nie wzięli udziału radni PiS, którzy w tej kadencji samorządu są w opozycji.
"W pełni solidaryzujemy się z protestującymi nauczycielami i pracownikami oświaty. Wyrażamy sprzeciw wobec prób zarówno dzielenia środowiska nauczycielskiego, jak i antagonizowaniu rodziców i nauczycieli. Jak się to obecnie dzieje m.in. w tzw. telewizji publicznej" - napisali radni.
Stanowisko zawiera apel do rządu o spełnienie żądań płacowych pracowników oświaty i podjęcie "prawdziwych rozmów mających na celu zakończenie trwającego strajku".
"Apelujemy do Rządu RP o pełne, a nie cząstkowe wywiązywanie się z obowiązku finansowania oświaty i szkolnictwa, a nie przerzucania tych kosztów na samorządy" - napisali radni. Zadeklarowali również, że podejmą wszelkie możliwe działania by "zabezpieczone dla nauczycieli środki finansowe zostały im wypłacone". "Nie zgodzimy się, by strajkujący nauczyciele i pracownicy oświaty zostali za udział w strajku pokrzywdzeni finansowo" - zapewnili w stanowisku.
Prezentując stanowisko radny Marcin Moskwa (KO) podkreślił, że zostało ono oparte o opinie nauczycieli, którzy od ubiegłego poniedziałku biorą udział w oświatowym proteście w białostockich szkołach. Przypominał, że w lutym Rada Miasta Białystok przyjęła stanowisko w sprawie postulatów podwyżek płac dla nauczycieli oraz procedury sporu zbiorowego w oświacie - jak to ujął - "wzywające rząd do podjęcia prawdziwych i realnych rozmów".
"To rząd PiS doprowadził do - pierwszego od ćwierć wieku - strajku pracowników oświaty" - ocenił przed głosowaniem Moskwa, który wystąpił wtedy jako jedyny z radnych. Przypomniał program wyborczy PiS z 2011 roku i zawartą tam obietnicę znacznego podwyższenia wynagrodzeń nauczycieli szkół publicznych.
Za przyjęciem stanowiska zagłosowało 16 radnych; pozostali w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu (nikt nie był przeciw i nikt nie wstrzymał się od głosu).
Dyskusja na temat stanowiska wywiązała się pod koniec sesji, w punkcie dotyczącym wniosków i informacji. Radny PiS Paweł Myszkowski określił wtedy inicjatywę mianem "politycznej nawalanki". W jego ocenie, cała wymowa stanowiska jest polityczna i pomija "to, co działo się wcześniej w edukacji". "Wprowadzenie gimnazjów, które sprowadziły liceum od roli kursu przygotowawczego do matury (...), przymus dla 6-latków, przeciwko czemu protestowali rodzice" - wymienił Myszkowski.
Zarzucił autorom stanowiska brak logiki, poprzez jednoczesne podziękowania dla nauczycieli strajkujących i tych, którzy w akcji udziału nie biorą. "To jest taki mocny rozkrok: fajnie, że protestują, ale z drugiej strony fajnie, że przyszli i przeprowadzili egzaminy" - dodał Myszkowski. Jak podkreślił, współczuje tym nauczycielom, którzy "pod presją przystąpili do strajku, chociaż się z nim nie zgadzają". Mówił też o mobbingu i ostracyzmie; przykładów nie podał choć zaznaczył, że nie chodzi o Białystok.
Marcin Moskwa odpowiedział, że stanowisko zostało przygotowane "bez najmniejszego cienia satysfakcji politycznej". "Kto był przymuszany, a kto rzucał legitymacjami pewnych związków zawodowych?" - pytał radny KO. Zapewnił, że "nikt nie robi kampanii na nauczycielach".
Inny radny Koalicji Marek Tyszkiewicz protestował przeciwko - jak mówił - porównywaniu strajku nauczycieli do "politycznej nawalanki". "Nie robią tego ludzie, którzy chcą wywrotu. Nie po to strajkują, żeby łamać kariery swoich uczniów" - dodał.