Radio Białystok | Wiadomości | Mieszkańcy Krasnego odcięci od komunikacji publicznej - przeszkadza nowoczesna estakada
Do niedawna przez niewielką wieś pod Supraślem przebiegała dwupasmowa droga wojewódzka. Teraz mieszkańcy Krasnego nad głowami mają nowoczesną i spektakularną estakadę, a w miejscowości tylko ruch lokalny i nowiutką, równą drogę z przystankiem autobusowym.
Do kiedy estakada była w budowie, autobusy kursowały normalnie – niedawno jednak, po otwarciu przejazdu nad wsią przestały zatrzymywać się na przystanku i mieszkańców odcięto od komunikacji publicznej.
Mowa o całkowicie przebudowanej drodze wojewódzkiej nr 676 z Białegostoku do Supraśla. Za blisko 120 milionów złotych zamiast wąskiej i niedrożnej trasy, jest szeroka dwupasmówka z efektowną estakadą nad miejscowością Krasne niedaleko Supraśla. I właśnie ta estakada, a konkretnie zjazd pod nią do Krasnego stał się prawdziwym problemem mieszkańców. Jedyna droga dojazdowa okazała się zbyt wąska, by mogły do niej dojeżdżać autobusy i przewoźnicy właśnie zawiesili kursy do tego przystanku.
Jak mówi dyrektor prywatnej spółki Voyager Katarzyna Kiejko, kierowcy uznali drogę za zbyt niebezpieczną zwracając uwagę na to, że sam zjazd i wjazd na estakadę są dość strome i wąskie, zjazdy kończą się ostrymi zakrętami za którymi wykopano kilkumetrowe rowy odwadniające, które nie są w żaden sposób zabezpieczone. Natomiast specjalne bariery energochłonne ustawiono po stronie podpór estakady by chronić je przed uderzeniami. I tak z jednej strony wąskiej drogi są barierki – z drugiej głęboki rów, bez szans na wyminięcie nawet samochodu osobowego. Nie możemy narażać zdrowia pasażerów – mówi Katarzyna Kiejko.
Kursy do przystanku w Krasnem pod estakadą zawiesił także publiczny przewoźnik, spółka PKS Nova, podając dokładnie te same argumenty. To oznacza, że mieszkańcu Krasnego, którzy mają przystanek na miejscu, by dostać się komunikacją publiczną do Białegostoku lub Supraśla muszą pokonać przynajmniej kilometr nieprzystosowaną do ruchu pieszego drogą. Skarżą się, że już na etapie budowy drogi zwracali uwagi na możliwe kłopoty, ale obiecywano im wtedy uwzględnienie ich uwag. Tak się jednak nie stało.
Na mapach wszystko jednak wygląda dobrze – mówi zastępca dyrektora Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich Krzysztof Barbachowski. Droga ma normatywną szerokość, głębokie rowy nie wymagają barierek, a nachylenie zjazdów nie przekracza 7 procent. Dlatego jak mówi – nie rozumie zastrzeżeń przewoźników.
Krzysztof Barbachowski przyznaje jednak, że nowej drodze trzeba się jeszcze raz przyjrzeć i być może poprawić jej oznakowanie. Mieszkańcy natomiast liczą na interwencję marszałka województwa, bo ich zdaniem nowa droga wymaga większych przeróbek. A przewoźnicy? Część zmienia rozkłady jazdy tak, by nie było w nich przystanku w Krasnem.