Radio Białystok | Wiadomości | Proces odwoławczy ws. nietypowego wypadku - skazany laweciarz nie zgadza się z wyrokiem sądu
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w piątek (17.08) proces odwoławczy w sprawie nietypowego wypadku drogowego. Jeden z zarzutów dotyczy bowiem przejechania rannego leżącego na poboczu. Sprawcą miał być kierowca lawety, który przyjechał po rozbity samochód. Wyrok - za tydzień.
Wypadek na jednej z dróg wyjazdowych z Białegostoku
Chodzi o wypadek z grudnia 2014 roku, który miał miejsce na jednej z dróg wyjazdowych z Białegostoku. Najpierw kierowca busa, podczas manewru wyprzedzania innego samochodu, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewe pobocze i uderzył w drzewo. Jak podawała wtedy policja, po wypadku próbował uciekać na piechotę, zostawiając dwójkę pasażerów, ale niedługo potem został zatrzymany.
Był nietrzeźwy, okazało się też, iż już dwa miesiące wcześniej stracił prawo jazdy.
Inni kierowcy, widząc ten wypadek, wyciągnęli z busa dwóch pasażerów. Jeden z tych mężczyzn był poważniej ranny, leżał na poboczu drogi. Na miejsce przyjechało pogotowie, które udzielało poszkodowanym pomocy. W tym czasie nadjechała też laweta. Prokuratura przyjęła, że jej kierowca na śliskiej drodze nie zachował należytej ostrożności, stracił kontrolę nad lawetą i najpierw uderzył nią w karetkę, a potem przejechał po rannym leżącym na poboczu.
Sąd rejonowy skazał obu kierowców
Całe zdarzenie zostało objęte jednym aktem oskarżenia. Kilka miesięcy temu białostocki sąd rejonowy skazał obu kierowców. Wobec kierowcy busa zapadł wyrok 6 lat więzienia (sąd wziął pod uwagę wcześniejszą karalność oskarżonego za podobne przestępstwa), orzekł też w jego przypadku 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Kierowca lawety został skazany na 4 lata więzienia i 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
Wyrok zaskarżyli obrońcy obu kierowców. Chcą łagodniejszych kar. Prokuratura chce ich utrzymania, przyznaje że są "surowe, ale słuszne".
Adwokat kierowcy busa uważa, że sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę żadnych okoliczności łagodzących, np. skruchy, przeprosin czy tego, że mężczyzna nie utrudniał postępowania. Dużo więcej argumentów przedstawiają w apelacji obrońcy kierowcy lawety; chcą łagodniejszego wyroku, ewentualnie zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd rejonowy.
Zwracają uwagę m.in. na rażącą niewspółmierność kar w obu przypadkach, tzn. wobec pijanego kierowcy busa i wobec ich klienta. Kwestionują ustalenia sądu pierwszej instancji, który przyjął umyślność działania kierowcy lawety. W ich ocenie można mówić jedynie o naruszeniu reguł ostrożności.
Stoją też na stanowisku, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, że leżący na jezdni, ranny mężczyzna rzeczywiście został przejechany przez lawetę. W ich ocenie, nie świadczą o tym obrażenia (twierdzą, że były to typowe urazy po wypadku drogowym, gdy samochód uderza w przeszkodę, a pasażer jest przypięty pasami czyli powstały po uderzeniu busa w drzewo), jednoznacznej odpowiedzi nie dają też opinie biegłych.
Ze względu na zawiły charakter sprawy, sąd okręgowy wydanie wyroku odroczył do 24 sierpnia.