Radio Białystok | Wiadomości | Mięso okazało się zdrowe - dalszy ciąg sprawy ubojni k. Brańska
Mięso, które miało być nafaszerowane antybiotykami, okazało się zdrowe. Jest ciąg dalszy sprawy ubojni z Brzeźnicy koło Brańska.
Badania nie potwierdziły, że bydło jest chore
Dwa tygodnie temu policjanci weszli na teren zakładu. Jak informowali funkcjonariusze, miało tam trafiać chore bydło. Badania Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bielsku Podlaskim tego nie potwierdziły.
W zbadanych próbach mięsa wołowego nie stwierdzono obecności antybiotyków i substancji hamujących. W zakładzie odbywa się produkcja. Nadal będzie prowadzony monitoring w kierunku antybiotyków i substancji hamujących polegający na losowym pobieraniu prób
- poinformowała pełniąca obowiązki powiatowego lekarza weterynarii Emilia Wielądek-Żukowska.
Prokuratura prowadzi postępowanie
Postępowanie w tej sprawie prowadzi cały czas Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim. Choć właściciel zakładu i jego syn po policyjnej kontroli zostali zatrzymani, prokuratura nie zdecydowała się na trzymiesięczny areszt.
Mężczyźni złożyli zażalenia.
- Podejrzani i ich obrońca złożyli przede wszystkim zażalenia na zatrzymania dokonane przez funkcjonariuszy policji. Zabezpieczyli szereg dokumentów i urządzeń znajdujących się na terenie zakładu - mówi prokurator rejonowy Adam Naumczuk.
Syn właścicieli ubojni Paweł Zakrzewski od początku twierdził, że za całą sprawę odpowiedzialna jest konkurencja i czuje się pokrzywdzony.
Chociaż nic nie było zbadane, udowodnione, od razu byliśmy osądzeni, że wprowadzamy mięso niewiadomego pochodzenia. To jest absurd, firma jest dwadzieścia lat na rynku i nie pozwolilibyśmy sobie na to
- przekonuje Zakrzewski i podkreśla, że "będzie się starał, żeby ktoś za to odpowiedział".
Policja ze względu na trwające śledztwo sprawy nie komentuje.