Radio Białystok | Wiadomości | Spacer po Puszczy Białowieskiej mimo zakazu - na razie bez kar
Na razie nikt nie otrzymał mandatu, ale niewykluczone, że uczestnicy sobotniego (27.05) spaceru po Puszczy Białowieskiej jednak odpowiedzą za złamanie zakazu wstępu do lasu. Straż Leśna może ich ukarać wysoką grzywną.
Przypomnijmy, na wezwanie aktywistów Greenpeace i Pracowni Na Rzecz Wszystkich Istot ponad 100 osób z całej Polski postanowiło świadomie naruszyć wprowadzony kilka dni temu zakaz wstępu do znacznej części Puszczy Białowieskiej w Nadleśnictwie Hajnówka.
Jak mówili, był to wyraz obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec, ich zdaniem bezprawnej decyzji nadleśniczego. Dlatego, mimo obecności blisko 40. strażników leśnych, których zmobilizowano z kilku sąsiednich nadleśnictw grupa ludzi złamała zakaz i weszła na zamknięty fragment Puszczy.
Straż Leśna próbowała legitymować i spisywać uczestników, jednak część z nich nie posiadała dowodów osobistych, a część podawała fikcyjne dane - mówi rzecznik nadleśnictw z Puszczy Białowieskiej Maria Bielecka. Dodaje, że na miejscu nikomu nie wystawiono mandatu, ale procedury karne trwają i niewykluczone, że spacerowicze poniosą konsekwencje złamania prawa. Jak wynika z kodeksu wykroczeń, może to być grzywna od 20 do 5 tysięcy złotych.
Jedni zatrzymywali kierowców jadących do Białowieży, żeby poinformować turystów o wrogich działaniach aktywistów ekologicznych, drudzy zorganizowali spacer, który miał być aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa i weszli do zamkniętego lasu. W sobotnie przedpołudnie w Puszczy Białowieskiej odbyły się dwie przeciwne sobie manifestacje.
Kilka dni temu zablokowali ciężki sprzęt służący do wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, teraz na ściętych kłodach umieścili twarz ministra środowiska Jana Szyszki i napis "Tu byłem”.
Aktywiści z Greenpeace i Dzikiej Polski przerwali w środę (24.05) po południu swój protest w okolicach Czerlonki w Puszczy Białowieskiej, w którym domagali się wstrzymania wycinek starego drzewostanu w tym miejscu. Resort środowiska nazwał ten protest "atakiem na ministerstwo i rząd PiS".