Radio Białystok | Wiadomości | Żywieniowa "ściema" - eksperyment dziennikarza Radia Białystok
Coraz częściej zastanawiamy się nad stanem naszego zdrowia. Aktywność fizyczna, ograniczanie używek, zdrowa dieta – to chleb powszedni, nie tylko dbających o dobrą sylwetkę. Czy jednak podchodząc do półki ze zdrową żywnością możemy być pewni, że to, co stamtąd weźmiemy wyjdzie nam na zdrowie? Niekoniecznie, co sprawdził nasz reporter Kamil Kalicki.
Olej kokosowy - rafinowany czy nie?
Na pierwszy ogień wziął olej kokosowy: ekologiczny, z kontrolowanych upraw ekologicznych, jednak rafinowany. Czy taki produkt powinien stać na półce z napisem "zdrowa żywność"?
- Olej kokosowy ma właściwości antygrzybiczne, antywirusowe, odpornościowe - dokładnie takie, jak surowiec, z którego powstaje - mówi Magdalena Tomaszewska z firmy produkującej olej kokosowy tłoczony na zimno. Jest tylko pewien "mały haczyk" – te właściwości praktycznie w całości niweluje rafinacja, a najczęściej właśnie tak produkowane oleje znajdujemy na półkach ze "zdrową" żywnością.
Na jeszcze jeden ważny składnik zawarty w tłoczonym na zimno oleju kokosowym zwraca uwagę zwyciężczyni jednego z telewizyjnych programów kulinarnych, białostocka blogerka Małgorzata Bezubik. To wysoka zawartość kwasu laurynowego (obecnego również np. w mleku karmiących matek), wspomagającego nasz układ immunologiczny.
Czy zatem olej rafinowany jest szkodliwy? Nie można tego w tak jednoznaczny sposób określać - mówi dr Agnieszka Wilczewska z Instytutu Chemii Uniwersytetu w Białymstoku. Rafinacja jest procesem polegającym na tłoczeniu oleju w bardzo wysokiej temperaturze. To powoduje niszczenie niektórych składników, jak również zabarwienie go na ciemno brunatny kolor. Doprowadzenie oleju do ostatecznego, bezbarwnego stanu polega na wybielaniu poprzez dodanie różnych substancji chemicznych.
Czy w takim razie te środki zostają w oleju, który kupujemy w sklepie? Tak, ale - jak uspokaja dr Agnieszka Wilczewska - ich stężenie jest na tyle niskie, że nie powinno wpływać na stan zdrowia konsumentów. Oleje rafinowane w wyniku procesu produkcyjnego zyskują jednak jedną, dość istotną zaletę: mają wyższą temperaturę obróbki termicznej.
Cukier waniliowy czy wanilinowy?
Kolejnym produktem, który może być czym innym, niż nam się wydaje jest cukier wanilinowy. Krótka sonda przeprowadzona w centrum Białegostoku pokazała, że opakowania środka aromatyzującego wypieki najczęściej rozpoznajemy jako cukier waniliowy. Czy jest się czego obawiać? Wanilina to syntetyczny aromat, identyczny z naturalnym. Tu również dr Wilczewska z Instytutu Chemii wyjaśnia, że nie ma powodów do zaprzestania używania cukru wanilinowego. Dodawany do niego środek pozwala w pełni kontrolować jego stężenie w cukrze.
Naturalna wanilia posiada różne zawartości waniliny, przez co jej "aromatyczność" również jest niejednorodna. Ale cukier waniliowy można zrobić samodzielnie, wystarczy do pojemnika z cukrem należy włożyć laskę wanilii i po 1-2 tygodniach otrzymamy gotową, naturalnie aromatyzowaną przyprawę.
A co jeśli cukier waniliowy był składnikiem kolejnej potrawy? Jak mówi Alina Witkowska z Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, producent np. lodów z aromatem wanilinowym (a nie prawdziwą wanilią) nie może ich nazwać waniliowymi. Dopuściłby się wówczas zafałszowania, za co grożą surowe kary. Pojęciem kluczem jest w takim wypadku hasło "o smaku". A więc lody "o smaku wanilii", mogą być wanilinowe, a nie waniliowe, a jogurt o smaku truskawek nie mieć nic wspólnego z tym pysznym owocem.
Na uwagę zasługuje też kapusta (analogicznie ogórki) kiszona i… kwaszona – to, jak się okazuje, dwa różne procesy. Kiszenie (zdecydowanie zdrowsze) odbywa się przy użyciu soli i działających w jej wyniku bakterii. Te powodują wytworzenie kwasu mlekowego, wspomagającego proces trawienia. Do produktów kwaszonych dodaje się ocet.