Radio Białystok | Wiadomości | Ponad 600 mieszkańców bloków przy ul. Piastowskiej w Białymstoku opuści swoje mieszkania?
Spadkobiercy chcą odzyskać teren, na którym stoi sześć bloków. Mieszkańcy obawiają się, że będą musieli opuścić swoje mieszkania.
Co dalej z mieszkańcami?
Spadkobiercy żądają zwrotu ziem wywłaszczonych pod budowę bloków w latach 70-tych. Wśród lokatorów bloków przy Piastowskiej pojawiły się wątpliwości - czy dalej będą mogli mieszkać w swoich mieszkaniach? Jak mówią, część z nich dostała pisma w tej sprawie ze Starostwa Powiatowego, ale nie czują się stroną w tej sprawie. Wielu z nich ma mieszkania własnościowe z wykupionym fragmentem ziemi i nie wyobrażają sobie, że ktoś mógłby ich teraz stąd przenieść.
Działka została wywłaszczona w 1971 pod budowę bloków
Prezes spółdzielni "Zachęta" w Białymstoku Mirosław Tałałaj mówi, że do spółdzielni także trafiło pismo w tej sprawie. Teraz pracownicy szukają odpowiednie dokumenty i sprawdzają czy mogło dojść do jakichś nieprawidłowości. Działka została wywłaszczona w 1971 pod budowę bloków i takie tam powstały.
Prezes spółdzielni uspokaja, ale mieszkańcy nie czują się bezpiecznie
Zdaniem prezesa, nie ma zagrożenia, że którykolwiek z mieszkańców bloków przy Piastowskiej 13, 13A, 13B, 15, 15A, 15B będzie musiał opuścić swoje mieszkanie.
Dyrektor Wydziału Geodezji, Katastru i Nieruchomości w Starostwie Powiatowym w Białymstoku Mirosława Drewnowska mówi, że zgodnie z przepisami - poprzedni właściciel lub spadkobierca może żądać zwrotu wywłaszczonej nieruchomości lub jej części, jeżeli nie powstały tam obiekty pod które tereny były wywłaszczane.
- Zgłosiliśmy się do spółdzielni o plan zagospodarowania tej nieruchomości. Ponieważ będzie to stanowiło element postępowanie administracyjnego - dodaje Mirosława Drewnowska. I podkreśla, że nie jest postępowanie reprywatyzacyjne, to wniosek o zwrot wywłaszczonych wcześniej terenów, więc jej zdaniem, mieszkańcy nie muszą się martwić o swoje lokale.
"Mieszkańcy mają prawo do swoich mieszkań"
Radca Prawny Szczepan Barszczewski uważa, że mieszkania zostały wykupione w określonych warunkach i mieszkańcy mają pełne prawo do tego, by z nich korzystać. - Można by się zastanowić, czy została wypłacona odpowiednia kwota odszkodowania. Jeżeli okaże się, że ta kwota była niedostateczna, to może zachodzić co najwyżej potrzeba wyrównania kwoty odszkodowania. Ale nie kosztem mieszkańców - tłumaczy Szczepan Barszczewski.
Na spornych gruntach stoi dziś 6 bloków w których mieszka ponad 600 osób. Na razie nie wiadomo jak długo potrwa wyjaśnianie całej sprawy.