Radio Białystok | Sport | Lisek w finale skoku o tyczce, odpadli Wojciechowski i Sobera

Lisek w finale skoku o tyczce, odpadli Wojciechowski i Sobera

31.07.2021, 05:15, akt. 10:10

Piotr Lisek po skoku na 5,75 w trzeciej próbie awansował do finału skoku o tyczce igrzysk olimpijskich w Tokio. W eliminacjach odpadli dwaj pozostali polscy lekkoatleci w tej konkurencji - Paweł Wojciechowski (5,30) i Robert Sobera (5,65).

Piotr Lisek, Mityng Gwiazd w Białymstoku, fot. Joanna Szubzda
Piotr Lisek, Mityng Gwiazd w Białymstoku, fot. Joanna Szubzda

5,75 przy trzecim podejściu

Wysokością kwalifikacyjną miało być 5,80, jednak okazało się, że nie było potrzeby, aby tyle skoczyć.

Poprzeczkę na 5,75 pokonali w pierwszej próbie m.in. faworyt i rekordzista świata Szwed Armand Duplantis oraz doświadczony Francuz Renaud Lavillenie, choć wcześniej męczył się na 5,50.

Lisek miał nieco kłopotów - wysokość 5,65 pokonał za trzecim razem, ocierając się o poprzeczkę. Podobnie było na 5,75, gdy również zaliczył wysokość przy trzecim podejściu.

Do finału nie udało się awansować Wojciechowskiemu oraz Soberze. Pierwszy uzyskał tylko 5,30, natomiast Sobera - 5,65, a do ostatniej próby na 5,75 nie przystąpił z powodu urazu.

Wojciechowski, mistrz świata z 2011 roku, po raz trzeci nie przebrnął eliminacji w igrzyskach - poprzednio w 2012 roku w Londynie i w 2016 w Rio de Janeiro.

Z powodu koronawirusa nie wystąpił w eliminacjach jeden z kandydatów do medalu, dwukrotny mistrz świata Amerykanin Sam Kendricks.

Finał odbędzie się we wtorek o 12:20 czasu polskiego.

Lisek: bijemy się o 2-3. miejsce

Lisek wysokość 5,65 pokonał za trzecim razem, ocierając się o poprzeczkę. Podobnie było na 5,75, gdy również zaliczył wysokość przy trzecim podejściu.


- To był szalenie trudny start. Dziś zdecydowanie wygrała zimna głowa i to, że nie dałem się presji, którą sam na siebie nakładam i wy ją na mnie nakładacie. Skakanie trzeciej próby nie jest łatwe. Jak raz w konkursie uda się coś skoczyć w trzeciej próbie, to na następnej wysokości jesteś naprawdę rozwalony psychicznie. W slangu tyczkarzy mówimy, że skoczyć w tej próbie to jest 50:50, czyli kompletne szczęście. Nie wiem, czy dziś szczęście miałem, ale na te trzy próby musiałem się naprawdę skupić maksymalnie - relacjonował w rozmowie z dziennikarzami Lisek.


Przyznał, że sobotnie kwalifikacje nie były porywające, ale też zaznaczył, że co innego było priorytetem.


 - Tu nie ma być pięknych skoków i finezji, tu walczymy po prostu o to, by znaleźć się w finale. Te eliminacje były dla wszystkich trudne, bez wyjątku. Nawet dla Renauda Lavillenie, nawet "Mondo" (Armand Duplantis - red.) się potknął. Młodzi zawodnicy, którzy przyjechali pierwszy raz na igrzyska, nie mają tu lekko. Wygrywa też doświadczenie. Mam nadzieję, że podczas finału nie będziecie musieli pić kawy, bo emocji będzie tak dużo - zaznaczył z uśmiechem Polak.


Zapytany o szanse reszty stawki wobec obecnej dyspozycji Duplantisa przyznał, że nie ma ona zbytnio szans zagrozić Szwedowi.


- Myślę, że "Mondo" jest poza konkurencją. Jest w piekielnej formie i widać przy każdym skoku, że przewyższenie jest bardzo duże. Nie tak jak u Liska, który oblizywał dziś poprzeczkę. Myślę więc, że bijemy się o drugie-trzecie miejsce. Mam tu na myśli 14-osobową grupę. Ale to jest  sport i wszystko się może zdarzyć - zastrzegł Lisek.


Wojciechowski: sam sobie tego nie potrafię wytłumaczyć

Paweł Wojciechowski po raz trzeci nie przebrnął kwalifikacji w olimpijskiej rywalizacji. Poprzednio miało to miejsce w 2012 roku w Londynie i w 2016 w Rio de Janeiro.


- Nie wiem, czy to fatum igrzysk wisi nade mną, czy o co w tym chodzi. Nie wiem, co się stało. Sam sobie tego nie potrafię wytłumaczyć, a co dopiero komukolwiek innemu. Wszystkie przygotowania wskazywały na to, że będzie dobrze. Nawet kontuzja przestała się odzywać ostatnimi dniami. Przyszedłem tutaj i niby wszystko jest tak samo, ale nic tak naprawdę nie jest - relacjonował  32-letni zawodnik.


Zapewnił, że próby, jakie zaliczał podczas poprzedzającego przenosiny do Tokio zgrupowania w Japonii, potwierdzały jego dobrą formę. - Każdy trening kończył się zaliczeniem wysokości powyżej 5.70. A dziś jakaś katastrofa - męka na 5,50. Nie potrafię tego wytłumaczyć - stwierdził.

Zaznaczył też, że mimo dużego rozczarowania nie zamierza się załamywać swoim olimpijskim pechem. - Pewnie, że się pozbieram. Nie mam innego wyjścia. Z takim założeniem wracam do Polski. Mam nadzieję, że jeszcze parę startów uda się zaliczyć, żeby pokazać, że ta moja wysoka forma to nie tylko słowa i zamienię je w czyny - podkreślił Wojciechowski.


Sobotnie niepowodzenie sprawiło, że już teraz wyznaczył sobie za cel start w olimpijskim konkursie w Paryżu.


- Nie tak chciałbym skończyć swoją przygodę z igrzyskami. Tak jak byłem załamany i zniechęcony po Doha (w mistrzostwach świata w 2019 roku Wojciechowski również nie przebrnął kwalifikacji - red.), tak teraz wiem, że jeszcze trzy lata muszę wytrwać i stanąć na wysokości zadania, jechać do Paryża oraz walczyć o finał. Stoję pod ścianą i muszę się wziąć do roboty - skwitował.


Sobera przegrał z kontuzją

Z kontuzją podczas sobotnich kwalifikacji tyczkarzy w Tokio przegrał  Robert Sobera. Zaliczył wysokość 5,65, a do ostatniej próby na 5,75 nie  przystąpił.


- Dwa i pół tygodnia przed wylotem do Japonii chciałem poprawić sytuację ze ścięgnem Achillesa, ale zamiast tego ją pogorszyłem. Myślałem, że się jakoś wyrobię przed startem, żeby to doleczyć, ale się okazało, że jest ono w stanie agonalnym. Mimo końskiej dawki leków przeciwbólowych nie byłem w stanie nawet dokończyć konkursu. Szkoda -  opisywał lekkoatleta z Wrocławia.


Jak dodał, jedyną zaliczoną próbę oddał, zaciskając zęby z bólu. - A jestem w życiowej formie... Widać to było na treningach. Czułem, że stać mnie na skakanie 5,75-5,80 i to byłby finał, ale niestety nie było mi dane - podsumował.

Zapytany o szczegóły dotyczące działań podjętych w związku z kontuzją  przyznał, że odczuwał lekki ból w okolicy ścięgna Achillesa i  zdecydował się na zastrzyk, który miał poprawić sytuację.


| red: zmj

PRB
Aplikacja Polskiego Radia Białystok dla telefonów z iOS

PRB
Aplikacja Polskiego Radia Białystok dla telefonów z Androidem

Przeczytaj, zanim skomentujesz

ZOBACZ TEŻ:


Olimpijska sobota - piewsze złoto Polaków i dyskwalifikacja w medalowym wyścigu żeglarskim

31.07.2021, 03:21

Sobota przyniosła reprezentacji Polski na igrzyska olimpijskie w Tokio pierwsze złoto. Zdobyli je lekkoatleci w sztafecie mieszanej 4x400 m. Walczący o podium w klasie RS:X żeglarz Piotr Myszka został zdyskwalifikowany w wyścigu medalowym.


Polska sztafeta mieszana w finale z rekordem Europy

30.07.2021, 13:29

Polska lekkoatletyczna sztafeta mieszana 4x400 m powalczy w sobotę o złoty medal w finale igrzysk olimpijskich w Tokio. Start ok. 14:35 czasu polskiego.


Polscy siatkarze już pewni awansu do ćwierćfinału

30.07.2021, 09:11

Polscy siatkarze wygrali z Japonią 3:0 (25:22, 25:21, 26:24) w spotkaniu grupy A na igrzyskach olimpijskich w Tokio. To trzecie zwycięstwo na igrzyskach podopiecznych Vitala Heynena, którzy zapewnili sobie awans do ćwierćfinału.


Małachowski żegna się z igrzyskami. "Dałem z siebie wszystko"

30.07.2021, 08:27

Piotr Małachowski, dwukrotny srebrny medalista olimpijski w rzucie dyskiem, nie awansował do finału igrzysk w Tokio. - Dałem z siebie wszystko. Nie mam czego żałować - podkreślił lekkoatleta, który ma przed sobą już tylko jeden start przed zakończeniem kariery.


Drugi tyczkarz nie wystąpi z powodu COVID-19

29.07.2021, 08:30

Argentyńczyk German Chiaraviglio jest drugim tyczkarzem, który nie wystąpi w igrzyskach olimpijskich w Tokio z powodu pozytywnego testu na obecność koronawirusa. Wcześniej z rywalizacji wycofać się musiał jeden z kandydatów do medalu, dwukrotny mistrz świata Amerykanin Sam Kendricks.





ZNAJDŹ NAS


















źródło: www.radio.bialystok.pl

Białystok FM 99,4 Łomża FM 87,9 Suwałki FM 98,6 Siemiatycze FM 104,1 Białowieża FM 89,4 178,352 MHz (k.5C) DAB+

Copyright © Polskie Radio Białystok