Radio Białystok | Sport | Polska sztafeta mieszana w finale z rekordem Europy
Polska lekkoatletyczna sztafeta mieszana 4x400 m powalczy w sobotę o złoty medal w finale igrzysk olimpijskich w Tokio. Start ok. 14:35 czasu polskiego.
Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Kajetan Duszyński czasem 3.10,44 poprawili rekord Europy i awansowali do finału biegu na 4x400 m sztafety mieszanej.
Polacy mają jeszcze spore pole manewru, bo sztafeta nie wystąpiła w najmocniejszym składzie. Zabrakło w niej chociażby Karola Zalewskiego i mistrzyni Polski Natalii Kaczmarek. Nie wiadomo jednak, czy trenerzy zdecydują się w finale na jakieś roszady.
Poland's #POL splits in the mixed 4x400m heat. ????
— European Athletics (@EuroAthletics) July 30, 2021
Kowaluk 45.44
Baumgart-Witan 50.28
Holub-Kowalik 49.98
Duszynski 44.74
The final is tomorrow at 9.35pm local time. #Athletics
#Tokyo2020
pic.twitter.com/0AKTA8jDjZ
"Ten czas będzie obowiązywać tylko 24 godziny"
Piątkowy bieg ułożył się po myśli biało-czerwonych. Kowaluk oddał pałeczkę Baumgart-Witan na czwartej pozycji i to właśnie ona wyprowadziła ją na pierwsze miejsce. Hołub-Kowalik jeszcze powiększyła przewagę, a Duszyński "dowiózł" prowadzenie do mety.
- Rekord Europy brzmi dumnie, ale ten czas będzie obowiązywać tylko 24 godziny, bo w finale będzie taki ogień, że aż boję się o tym mówić - zaznaczyła na antenie TVP Sport Hołub-Kowalik.
Polacy mieli w eliminacjach najlepszy czas. Zdyskwalifikowani zostali Amerykanie, którzy przekroczyli strefę zmian. Drudzy Holendrzy osiągnęli 3.10,69.
Hołub-Kowalik: będzie gruby medal i to nie brązowy
Małgorzata Hołub-Kowalik przyznała, że podczas eliminacji panował duży chaos przy zmianach. - Zazwyczaj sędziowie pomagają, a tym razem było trochę inaczej. Ale ja - stara wyga - sobie poradzę. Wiedziałam, gdzie stanąć, ale wiele dziewczyn było zdezorientowanych - zapewniła. A Baumgart-Witan dodała, że gdy biegnący na pierwszej zmianie zawodnicy byli już na ostatniej prostej, to sędziowie nie chcieli wpuścić na bieżnię przejmujących od nich pałeczkę koleżanek z kadry.
Jako pierwszy w polskiej ekipie ruszył Kowaluk, który stwierdził, że zadanie miał proste. - Jak najmocniej iść i utrzymać to na ostatniej prostej. Udało się w stu procentach. Treningi od trzech tygodni na obozie pokazywały, że jestem w życiowej formie, co dziś też zaprezentowałem - podkreślił. Jak dodał, wieczorowa pora sprzyjała szybkiemu bieganiu.
Zmieniła go Baumgart-Witan, która w efektownym stylu wyprowadziła biało-czerwonych na prowadzenie.
- Fajnie jest mijać innych. Zwłaszcza dziewczyny, które wiedziałam, jakie miały czasy indywidualne, ale też wiedziałam, że po mistrzostwach Polski bardzo ciężko pracowałam oraz walczyłam każdego dnia i wyglądałam coraz lepiej. Wiedziałam, że jestem w bardzo wysokiej dyspozycji, bo biegałam bardzo szybko, ale z Gosią rozmawiałyśmy, że musimy to same zobaczyć na zawodach i to jeszcze takiej rangi zawodach. Przypomniałam sobie, że umiem biegać, że zrobiłam to tak jak w swoich najlepszych czasach - podsumowała zmagająca się wcześniej z kłopotami zdrowotnymi zawodniczka.
Hołub-Kowalik powiedziała, że zadaniem, które wyznaczył jej trener, było wypracowanie możliwe dużej przewagi, by ułatwić zadanie biegnącemu ostatnie okrążenie Duszyńskiemu.
- Zrobiłam, co mogłam. Zadanie z jednej strony miałam bardzo łatwe, bo nie miałam nikogo obok, więc musiałam biec swoje. Ale z drugiej, nie miałam też żadnego odnośnika, musiałam walczyć cały czas sama ze sobą. Wiedziałam, że jesteśmy świetnie przygotowani, trenowaliśmy wszyscy razem, więc wiemy, w jakiej jesteśmy dyspozycji - zaznaczyła.
Wspomniała z uśmiechem moment, w którym zobaczyła, że w pierwszym biegu eliminacyjnym padło wiele rekordów krajów. - Pomyślałam: "na bogato". Ale my dołożyliśmy rekord Europy, więc biegniemy... jeszcze bardziej na bogato. Ale ten rekord Europy przetrwa tylko 24 godziny. Oczywiście zostanie poprawiony przez nas - skwitowała.
Duszyński ruszył bardzo mocno i potem przyznał, że starał się sobie wyobrażać ducha rywala, który biegnie za nim. - Żeby utrzymać rytm - wyjaśnił. Na koniec Hołub-Kowalik jeszcze raz zapewniła, że sobotni finał będzie udany dla polskiej sztafety. - Będzie gruby medal i to nie brązowy - podkreśliła.
W finale pobiegnie dziewięć a nie osiem sztafet
Dziewięć sztafet mieszanych 4x400 m wystąpi w sobotnim finale. Po proteście została przywrócona najpierw ekipa USA, a potem Niemiec.
Sztafeta USA wygrała swój bieg eliminacyjny, jednak została zdyskwalifikowana za przekroczenie strefy podczas dokonywania pierwszej zmiany. Jak się okazało, czekająca na pałeczkę Lynna Irby stała w złym miejscu, jednak uznano, że częściowo winni są też sędziowie.
Kontrprotest złożyły Niemcy, którym wcześniej przyznano miejsce w finale właśnie po dyskwalifikacji sztafety USA. W efekcie do finałowego biegu włączone też Niemców.
Najlepszy czas eliminacji miała Polska. Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Kajetan Duszyński wynikiem 3.10,44 poprawili rekord Europy. Do USA należy natomiast rekord świata. Rezultat 3.09,34 Amerykanie osiągnęli podczas mistrzostw świata w Dausze dwa lata temu.