Radio Białystok | Sport | Mamrot przed finałem Pucharu Polski: na Narodowym adrenalina skacze w górę [zdjęcia, wideo]
Trener piłkarzy Jagiellonii Białystok Ireneusz Mamrot przyznał, że czwartkowy finał Pucharu Polski z Lechią Gdańsk na PGE Narodowym w Warszawie traktuje jak najważniejszy mecz sezonu. „Już samo wyjście na murawę tego stadionu powoduje, że adrenalina idzie górę” – dodał.
Jaga przed najważniejszym meczem w sezonie
- Przed nami najważniejszy mecz sezonu. Jesteśmy mocno skoncentrowani. Cieszymy się że trafiliśmy na ten stadion. Wbrew pozorom droga do finału nie była łatwa, mimo tego, że graliśmy z kilkoma drużynami z niższych lig. Wielu zespołom z ekstraklasy ta sztuka się nie udała. Wiemy, gdzie jesteśmy, ale nie zamierzamy się tym zadowalać. Chcemy oczywiście zwyciężyć - powiedział Mamrot podczas środowej konferencji prasowej na PGE Narodowym.
Szkoleniowiec Jagiellonii przyznał, że takie spotkanie różni się od meczów ligowych.
Nie ma co zaprzeczać. Samo wyjście na murawę tego stadionu powoduje, że adrenalina idzie w górę. W sporcie każdy pracuje po to, żeby kiedyś mógł spojrzeć na swoją gablotę i ważne, aby coś w niej było. Jest wielu świetnych piłkarzy i trenerów, którzy nie mają takiego pucharu. Dla nas to bardzo ważne spotkanie. Nie ma jednak presji i stresu. Jest ogromna chęć zwycięstwa. Traktujemy to jako formę nagrody
- podkreślił trener.
Jak przyznał, zdaje sobie sprawę z oczekiwań sympatyków Jagiellonii.
Od początku mojej pracy w Białymstoku kibice mocno podkreślają, jak ważny jest dla nich Puchar Polski. Bardzo chcieli tu przyjechać i dopingować zespół. Cieszymy się, że mogliśmy zrealizować część ich marzenia. Natomiast drugą częścią jest zdobycie pucharu, oczywiście takie jest również nasze marzenie
- powiedział Mamrot.
Lechia w ostatnich czterech ligowych meczach straciła aż 12 bramek, ale trener Jagiellonii nie sugeruje się tym faktem.
Powiem w ten sposób - nie zajmujemy się ani tym, że przegraliśmy dwa mecze z Lechią w tym sezonie, ani tym, że Lechia straciła w ostatnim czasie tyle bramek. Jest drużyną bazującą na bardzo dobrej organizacji gry. Finał PP to jeden mecz, w którym wiele rzeczy będzie decydować o wyniku. Nie tylko kwestie motoryczno-taktyczne, które są oczywiście ważne, ale też strefa mentalna. To może okazać się najważniejsze
- zaznaczył.
Szkoleniowiec Jagiellonii wyraził się bardzo pochlebnie o czwartkowych rywalach.
Gdyby nie umiejętności piłkarzy Lechii, nie byliby w tym miejscu, w którym są. Bardzo dobrą pracę wykonuje trener Piotr Stokowiec. Oni mają w każdej formacji bardzo dobrych piłkarzy, począwszy od bramkarza Dusana Kuciaka. Każdy zespół, który walczy o wysokie cele, musi takich mieć
- podkreślił.
Jeżeli chodzi o sytuację kadrową Jagiellonii, trener przyznał, że jest lepsza niż w ostatnim meczu ligowym, bo nikt nie pauzuje za kartki (w Pucharze Polski są one liczone osobno). Przypomniał jednak, że kilku zawodników od dawna leczy ciężkie kontuzje, jak Stefan Scepovic i Mile Savkovic. Od pewnego czasu nie grał również m.in. Arvydas Novikovas.
Jagiellonia i Lechia po dwa razy wystąpiły w przeszłości w finale Pucharu Polski. Mają po jednym triumfie – drużyna z Białegostoku zwyciężyła w 2010, a z Gdańska – w 1983 roku.
Początek czwartkowego finału i naszej radiowej transmisji z Warszawy o godz. 16:00.