Radio Białystok | Koronawirus | Sejm: jeżeli COVID-19 nie ustąpi, budżet na 2021 r. może się zmienić
Założenia do budżetu 2021 r. mogą się zmienić, w zależności od tego, jak dalej rozwinie się sytuacja z pandemią - mówił Henryk Kowalczyk (PiS) podczas debaty nad projektem budżetu na 2021 r. Opozycja krytykowała nadmierne zadłużenia państwa i zły punkt ciężkości, jeśli chodzi o wydatki.
PiS: trudno przewidzieć przyszłoroczną sytuację gospodarczą
W środę (7.10) w Sejmie trwa debata towarzysząca pierwszemu czytaniu projektu ustawy budżetowej na 2021 rok. Zakłada on m.in., że dochody państwa w 2021 r. wyniosą 404,4 mld zł, a wydatki 486,7 mld zł, co oznacza, że deficyt może sięgnąć 82,3 mld zł.
Jak tłumaczył, występujący w imieniu PiS, szef sejmowej komisji finansów Henryk Kowalczyk, przy tworzeniu budżetu na przyszły rok trudno było przewidzieć jaka będzie sytuacja gospodarcza, gdyż nie wiadomo, czy rok 2021 będzie wolny od pandemii.
Kowalczyk powiedział, że jeśli taka sytuacja, jak lockdown, miałby się powtórzyć w przyszłym roku, to założenia do budżetu 2021 mogą się zmienić.
Według Kowalczyka, mimo niepewności, budżet na przyszły rok został przygotowany "bardzo odpowiedzialnie".
Poseł przyznał, że wydatki w 2021 r. będą realnie niższe niż w 2020 r., ale będą wyższe w stosunku do roku 2019. Dodał, że budżet na 2021 r. zachowuje wszystkie programy socjalne, służące wsparciu konsumpcji oraz dodatkowe 11 mld zł na zdrowie.
Kowalczyk zauważył, że zgodnie z projektem relacja długu do PKB wyniesie 52,7 proc. "To znaczny wzrost, ale jest to bezpieczny margines do progu konstytucyjnego" - ocenił. Wskazał, że jeśli następne lata będą powrotem do normalnej koniunktury gospodarczej, ten poziom jest bardzo bezpieczny.
Innego zdania, szczególnie co do zadłużenia państwa, były kluby opozycyjne.
KO: rząd wypycha budżet poza część wydatków państwa
Według Dariusza Rosatiego (KO) rząd dokonał "księgowej manipulacji" w budżecie na 2021 r., co najlepiej widać patrząc na dług z perspektywy metodologii liczenia długu państwa zgodnie z wytycznymi UE.
"Według krajowej definicji, w tym i przyszłym roku dług publiczny wzrośnie o ponad 250 mld zł. Ale według metodologii unijnej ma wzrosnąć o ponad 465 mld zł" - powiedział. Wskazał, że rząd chętnie posługuje się definicją krajową, żeby zaniżyć faktyczne rozmiary długu publicznego.
Poseł wskazywał, że rząd wypycha poza budżet część wydatków państwa. Chodzi przede wszystkim o zaciąganie pożyczek przez tzw. fundusz covidowski oraz PFR.
Rosati dodał, że według bardziej obiektywnej metodologii unijnej, na koniec przyszłego roku dług sektora finansów publicznych wyniesie 64 proc. PKB, czyli znacznie powyżej konstytucyjnego progu zadłużenia państwa. Zdaniem posłów KO, to wybór "drogi greckiej".
Izabela Leszczyna (KO) nazwała budżet "oszustwem". Według niej w projekcie znalazła się m.in. kolejna podwyżka podatków związana np. z opłatą cukrową , czy opłatą mocową, które spowodują, że z tego tytułu Polacy zapłacą więcej o 7,7 mld zł.
Lewica: projekt budżetu wygląda jak literatura fantastyczna
Według Dariusza Wieczorka z Lewicy, projekt budżetu na 2021 rok przypomina bardziej literaturę fantastyczną niż dokument, który odzwierciedla realną sytuację finansów państwa oraz odpowiednie podejście rządu do stymulacji gospodarki w trakcie pandemii i po niej.
"Skutki kryzysu będziemy odczuwali przez wiele lat. Potrzebne są mądre i spokojne decyzje i takich nie ma w tym budżecie" - ocenił.
Poseł, podobnie jak przedstawiciele KO, krytykował rosnące zadłużenie państwa. "Apelujemy i żądamy, aby przedstawić rzeczywistą, realną sytuację finansów państwa. Lepiej znać najgorszą prawdę" - podkreślił.
Wieczorek przekonywał, że rozrzutność w trakcie prosperity doprowadziła do tego, iż dług publiczny przekroczy 1 bln 200 mld zł. To - jak mówił - 33/34 tys. zł na każda głowę Polaka, od niemowlaka po emeryta.
Poseł krytykował rząd również za to, że w projekcie za mało środków przeznaczonych zostało na ochronę zdrowia, która powinna być szczególnie istotna w dobie koronawirusa. Jego zdaniem powinno się ograniczyć np. zbyt wysokie wydatki na obronę narodową. "Czy F35 będziemy walczyli z koronawirusem?" - pytał.
Wieczorek stwierdził, że budżet powinien mieć formułę "trzech P" - być proinwestycyjny, propracowniczy i prozdrowotny, a zaproponowany przez rząd projekt nie spełnia tych wymagań.
Koalicja Polska: krytykujemy zagłużanie państwa
Na kwestię związaną z wydatkami na zbrojenia zwrócił również uwagę Krzysztof Paszyk z PSL-Kukiz'15. Jego zdaniem wydawanie na obronę założonych 2,2 proc. PKB w obecnej sytuacji nie odpowiada potrzebom. Postulował, aby rząd zwiększył wydatki na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB zgodnie z propozycja ludowców. "Ten postulat wydaje się na te czasy trafiony. Dlaczego nie ma zrozumienia po stronie rządu?" - pytał.
Paszyk krytykował ponadto, że projekt zakłada zmniejszenie o 80 proc. środków na stabilizację rynków rolnych, co - jego zdaniem - jest niezrozumiałe, gdy gospodarka hodowlana musi mierzyć się z dodatkowym kryzysem wywołanym przez ASF.
Podobnie jak poprzednicy, ludowcy krytykowali dalsze zadłużanie się państwa. "Dochodzimy do wielkości, która zaczyna straszyć" - podkreślił Czesław Siekierski.
Konfederacja: zmarnowano czas koniunktury
Kontynuując ten wątek, Dobromir Sośnierz z Konfederacji przekonywał, że zmarnowany został czas koniunktury, w trakcie której wydawano "pod korek". "Teraz, kiedy idzie gorzej znajdujemy się pod korkiem. To jedno wielkie wyparcie rzeczywistości (projekt budżetu na 2021 r. - PAP). Brniecie w politykę, która doprowadziła nas na skraj bankructwa" - mówił poseł.
W trakcie wystąpienia Konfederacji doszło do incydentu związanego z tym, że Krzysztof Bosak nie chciał założyć maski na mównicy. Po kilku ostrzeżeniach wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) wyłączył mu mikrofon, a także poinformował go oraz Jakuba Kuleszę (Konfederacja), że utrudniają posiedzenie Sejmu.