Radio Białystok | Gość | Tadeusz Arłukowicz - kandydat na prezydenta Białegostoku
Kampania samorządowa, choć jeszcze nieoficjalna, to już nabiera tempa. Kandydował będzie m.in. były wiceprezydent Białegostoku, były przewodniczący białostockiej PO w powiecie i były senator Tadeusz Arłukowicz.
Na razie 3 osoby zadeklarowały chęć kandydowania na prezydenta Białegostoku. Oprócz Tadeusza Arłukowicza, który startuje z Kukiz'15, to również Jacek Żalek (Zjednoczona Prawica) i Marcin Sawicki (partia "Wolność", komitet "Kocham Białystok").
Startu nie zadeklarował jeszcze Tadeusz Truskolaski - kończący trzecią kadencję na stanowisku prezydenta miasta.
Lech Pilarski: Czym Tadeusz urzędujący będzie się różnił od Tadeusza pretendującego?
Tadeusz Arłukowicz: To dosyć trudne pytanie. Czym się będę różnił? Myślę, że przede wszystkim wizją miasta. To nas w jakimś sensie z panem prezydentem Truskolaskim dzieliło - może nie w pierwszych latach współpracy, ale w latach późniejszych. Miałem trochę inne spojrzenie na miasto. Dla mnie tak naprawdę miasto to ludzie, to wszystkie obszary, które wiążą się z ludźmi, z ich satysfakcją, zadowoleniem, z możliwością rozwoju, z pewnego rodzaju postępem.
To jest ideologia. Jakie są konkrety?
To nie jest ideologia, absolutnie. O ile na przykład pan prezydent hołduje zasadzie "ekonomia, głupcze", ja hołduję z kolei zasadzie "po pierwsze mieszkańcy". To nie jest ideologia na potrzeby krótkiej rozmowy. Trudno tu się konkretnie odnieść do pewnych projektów. One się pojawią w trakcie kampanii.
Jest "piątka Arłukowicza"?
Nie ma czegoś takiego. Na razie jest "jedynka Arłukowicza", czyli mówiąc wprost - "po pierwsze mieszkańcy". Wszystkie pomysły, wszystkie koncepcje, które będą istotne dla mieszkańców, zostaną przedstawione w trakcie kampanii. Ja już je mam. To nie jest tak, że będziemy je dopiero budowali. Będziemy je konsultowali z mieszkańcami. Natomiast na pewno cały program, cały projekt jest, ponieważ pracujemy nad tym nie od wczoraj.
To inaczej zadam pytanie. Nad czym już powinni zastanawiać się mieszkańcy?
Mieszkańcy przede wszystkim powinni się zastanawiać nad tym, jaki powinien być Białystok - nie w perspektywie jednego czy dwóch lat, ale w perspektywie lat 50. Takie są tendencje i trendy w tej chwili.
Chciałbym, abyśmy w swojej pracy - zarówno w trakcie kampanii, jak i na przyszłość - posługiwali się narzędziami, które są stosowane na całym świecie, a które Białystok omija szerokim łukiem. Nie tylko Białystok, ale i Polska. Prawda jest taka, że tylko niewiele miast w Polsce przyjęło zasadę, aby stosować do swojego analizy perspektyw rozwoju narzędzia, które są używane w Europie, na świecie.
Mówię tutaj na przykład choćby o narzędziu, o którym niedługo powiemy. Pracujemy nad tym już dłuższy czas ze środowiskami naukowymi w Białymstoku.
To jest istotne, aby też wydobyć stąd potencjał, który jest olbrzymi, a który jest cały czas ukryty i który jest niewykorzystywany przez samorząd. Będziemy pokazywali, jak można w perspektywie wielu, wielu lat planować tak zwane scenariusze rozwoju miasta, które będą tak naprawdę podstawą do pisania nowej strategii w 2020 r.
To inaczej - co pan zrobi, żeby białostoccy maturzyści, którzy w znakomitej większości wyjeżdżają z Białegostoku na studia, do pracy, do życia i nie wracają do naszego miasta, jednak tutaj zostali, chcieli tutaj studiować, mieszkać, inwestować?
To jest kapitalne pytanie, bo tak naprawdę jest to jeden z powodów, dla których zdecydowałem się startować. Nie dlatego, że jestem arogantem, który może powiedzieć: "tak, to ja, tylko ja to potrafię". Nie jestem sam, jest nas grupa osób, zapaleńców, którzy chcą cokolwiek zmienić, chcą pokazać nową wizję miasta, nową koncepcję. Bardzo długo dyskutowaliśmy nad tym.
Moje dzieci nie mieszkają w Białymstoku - wyjechały. Magda jest lekarzem, pracuje w Warszawie. Grzesiek - były piłkarz Jagiellonii - zadebiutował w wieku 19 lat, też go już tutaj nie ma, też jest w Warszawie.
Też chciałbym, żeby dzieci tutaj mieszkały. To jest miasto, któremu jestem coś winien.
To jest problem wszystkich nas, że nasze dzieciaki wyjechały. I nic nie robimy - to jest najbardziej szokujące i denerwujące.
Jeżeli pan mnie dzisiaj pyta, kiedy nie rozpoczęła się jeszcze kampania, o to, co ja zrobię, to powiem tak - mam już konkretne rozwiązania, które będziemy przekazywali w trakcie kampanii. To nie jest forma wycofywania się.
To nasza rozmowa jest za wczesna?
Zdecydowanie tak. Co mogę powiedzieć? Może posłużę się pewnym przykładem - jest to taka powiedziałbym ostrożność procesowa. Państwa koleżanka któregoś razu zadzwoniła do mnie i mówi: "słuchaj, ale przecież to twój pomysł. Dlaczego nic o tym nie mówią?" Mówię o tak zwanym Muzeum Sybiru. Totalnie skopany projektu, który - przepraszam za taką ostrą krytykę - ale miał zupełnie inaczej wyglądać.
Podobnie jak Św. Rocha, czyli to Centrum Współpracy Organizacji Pozarządowych. To miało być zupełnie co innego. To był projekt, który jeszcze jako rzecznik prezydenta Tura razem z Janem Ostrowskim - nie tym od inwestycji, tylko tym od kultury - żeśmy wymyślili. Rozmawialiśmy o tym długo, analizowaliśmy.
W tej chwili mam dużo pomysłów. Nawet już nie pomysłów tylko pewnych propozycji. Ale konkurencja jak widać nie śpi i może za chwilę podpisać się pod pomysłem. Niech kombinują.
Chciałbym jeszcze wrócić do pytania o młodych ludzi. To jest może podstawowa inspiracja. Były dwie takie inspiracje do tego, by się zaangażować.
Pierwsza. Jesienią ubiegłego roku, kiedy już pracowaliśmy od ponad roku nad pewnego rodzaju takim think tankiem samorządowym w ramach Fundacji M.I.A.S.T.O. Białystok i Stowarzyszenia Łączy Nas Białystok, odbierałem medal Wolności i Solidarności za działalność w stanie wojennym. Spotkałem swoich kolegów, którzy nie dostali takiej szansy jak ja. Niestety, nie wszystkim drogi się potoczyły w sposób właściwy. Pan Bóg dał mi taką możliwość, żebym mógł się realizować. Pomyślałem sobie: "nie mogę tego zmarnować, jeszcze raz spróbuję".
Dlaczego z Kukiz'15 a nie np. z PiS?
Należałem do jednej partii tak naprawdę. Nie licząc RS AWS, która była w zasadzie taka przystawką w ramach Akcji Wyborczej Solidarność. Należałem do Platformy Obywatelskiej i absolutnie się tego nie wstydzę. Do tej partii przystąpiłem w sposób świadomy.
Dlaczego Kukiz? Bo Kukiz nie jest partią, bo Kukiz daje przestrzeń wolności, daje możliwość pracy. Spotkaliśmy się z Pawłem i był jeden warunek. "Uczciwy?" Mówię, że chyba tak. To działamy. Dlatego Kukiz.
Czy uda się pokonać Tadeusza Truskolaskiego?
O tym w ogóle nie myślę. Będę uciekał w ogóle od rozmowy na ten temat.
Czy kampania samorządowa będzie trampoliną do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych bądź europejskich?
Ja się nie wybieram. Już byłem w "senatorium", jak to nazywam. Nie, nie, nie - to nie moja bajka.
Ale w Europarlamencie jeszcze pan nie był.
Ale startowałem i od tego się momentu rozpoczęły się - nazwijmy to - schody. Dużo osób zaczęło patrzeć na mnie w inny sposób - już nie jako na zastępcę prezydenta tylko na człowieka, który aspiruje do ich pozycji, do ich stanowisk.
Wracając do inspiracji. Druga to "zrób coś dla tego miasta, które cię przygarnęło". Bo ja pochodzę z Kętrzyna, ale Białystok jest miastem, w którym najdłużej mieszkam. Mieszkałem w Warszawie, mieszkałem w Łomży. W Białymstoku mieszkam już prawie 20 lat, czuję się tu świetnie, są tu fantastyczni ludzie, mnóstwo potencjału, który niestety jest cały czas niewykorzystywany. I mnóstwo, mnóstwo ludzi wyjeżdżających stąd.