Radio Białystok | Wiadomości | Policja z Mazur wezwała karetkę do kobiety w Teksasie
Żołnierz USA, który stacjonuje w bazie wojskowej na Mazurach, zaalarmował policję w Piszu, że jego żona, która mieszka w Teksasie, prawdopodobnie potrzebuje wsparcia medycznego. Policja wezwała do kobiety karetkę, chora trafiła do szpitala.
Żołnierz stacjonujący w bazie wojsk amerykańskich w Bemowie Piskim na Mazurach kilka dni temu zaalarmował dyżurnego policji w Piszu, że jego żona źle się czuje. Podał, że kobieta jest w Teksasie, mieszka sama i ma pod opieką dwoje małych dzieci. O sprawie poinformowała we wtorek (4.02) policja w Piszu.
Międzynarodowa akcja ratunkowa
Oficer prasowa piskiej policji Anna Szypczyńska powiedziała, że po telefonie od żołnierza dyżurny piskiej policji poinformował o zdarzeniu Biuro Współpracy Międzynarodowej Policji, które działa w Komendzie Głównej Policji i przy jego pomocy do kobiety w Teksasie wysłano karetkę.
Komenda Główna Policji nie podała na razie, w jaki sposób zaalarmowano pomoc medyczną w Stanach Zjednoczonych ani też ile czasu trwało wezwanie pomocy medycznej do żony żołnierza USA, który stacjonuje w Polsce.
Anna Szypczyńska dodała, że żona żołnierza rzeczywiście potrzebowała wsparcia medycznego i trafiła do szpitala. Dwoje małych dzieci, którymi opiekowała się kobieta, trafiło do babci.
"To chyba pierwsza tego typu sytuacja"
Andrzej Jurkun z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie przekazał, że policjanci alarmują Biuro Współpracy Międzynarodowej Policji nie tylko w sprawach takich jak w przypadku amerykańskiego żołnierza stacjonującego pod Piszem, ale także podczas prowadzenia poszukiwań czy wyjaśniania spraw kryminalnych. W tym roku z takiego wsparcia regionalna policja korzystała już 12 razy.
Oficer prasowa policji w Piszu przyznała, że żołnierze z bazy USA nie alarmują często polskiej policji. - To chyba była pierwsza tego typu sytuacja, odkąd żołnierze USA są na Mazurach. Całe szczęście, wszystko skończyło się dobrze - zaznaczyła Anna Szypczyńska.