Radio Białystok | Wiadomości | Sąd nie miał wątpliwości: winny jest motocyklista
Na dwa lata i dwa miesiące więzienia skazał w czwartek Sąd Rejonowy w Białymstoku motocyklistę za śmiertelne potrącenie 91-letniego pieszego. To kara zgodna z wnioskiem prokuratury, kierujący motocyklem był po alkoholu i jechał bez uprawnień. Sąd orzekł wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona chciała uniewinnienia od zarzutów dotyczących spowodowania wypadku oraz warunkowego umorzenia postępowania dotyczącego jazdy bez uprawnień i w stanie nietrzeźwości, ewentualnie kary grzywny.
0,74 promila
Do wypadku doszło w czerwcu 2023 r. we wsi Hornostaje Osada k. Moniek (Podlaskie). Prokuratura zarzuciła 41-letniemu motocykliście, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, jechał bez prawa jazdy i będąc w stanie nietrzeźwości (badanie krwi wykazało 0,74 promila), źle ocenił sytuację, na prostym odcinku nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do warunków i potrącił pieszego przechodzącego przez drogę. Obrażenia były śmiertelne.
Proces trwał od jesieni 2023 roku, sąd zasięgnął opinii biegłych różnych specjalności, przede wszystkim z zakresu ruchu drogowego. Oskarżony przyznał się jedynie do jazdy pod wpływem alkoholu i bez uprawnień, ale nie do spowodowania śmiertelnego wypadku. Argumentował, że to pieszy niespodziewanie wtargnął na jezdnię, do tego wyszedł zza samochodu zaparkowanego na poboczu, a on nie miał czasu i szans, by uniknąć potrącenia.
Sąd: winny motocyklista
Sąd uznał jednak, że to wyłącznie motocyklista ponosi winę za wypadek; skazał go na dwa lata i dwa miesiące więzienia, orzekł też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na cel społeczny oraz łącznie 30 tys. zł nawiązki na rzecz bliskich ofiary.
Uzasadniając wyrok, sędzia Magdalena Beziuk-Gawęcka przyznała, że w miejscu, gdzie doszło do wypadku nie było znaku, iż jest to teren zabudowany (czyli z ograniczeniem prędkości do 50 km/h). Taki znak został zdemontowany przez drogowców na czas remontu drogi i na wjeździe do miejscowości nie było go, gdy doszło do wypadku.
Sąd podkreślił jednak, że oskarżony nie zachował szczególnej ostrożności i nie dostosował prędkości do drogowych warunków.
Na publikacji wyroku byli tylko bliscy zmarłego, którzy w sprawie mają status oskarżycieli posiłkowych. Jak mówili po wyjściu z sali rozpraw, są usatysfakcjonowani wyrokiem, a najważniejsze dla nich jest uznanie przez sąd, że to nie ich ojciec był winny czy współwinny spowodowania tego wypadku. - Tata został oczyszczony z sugestii, że wtargnął oskarżonemu pod koła, z czym nie mogliśmy się zgodzić i co nas najbardziej bolało i nam leżało na sercu - mówiła jedna z córek ofiary tego wypadku.