Radio Białystok | Wiadomości | Wybory w Korycinie - przestępstwa nie było
Nie ma dowodów, by doszło do przestępstwa przy wyborach wójta Korycina - oceniła prokuratura i umorzyła śledztwo, w którym badała, czy nie było przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej. Wybory trzeba było powtórzyć.
W drugiej turze wyborów w Korycinie wieloletni wójt Mirosław Lech wygrał jednym głosem. Jego kontrkandydatka Beata Matyskiel złożyła zarówno protest wyborczy do sądu, jak i zawiadomienie do prokuratury. Protest sąd uwzględnił i nakazał powtórzenie drugiej tury głosowania.
Nowi mieszkańcy gminy po pierwszej turze
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa trafiło do Prokuratury Rejonowej w Sokółce. Matyskiel zgłaszała podejrzenie popełnienia przez wójta przestępstwa przeciwko wyborom, opisanego w Kodeksie karnym. Powoływała się w zawiadomieniu na art. 248 pkt. 2 tego kodeksu, gdzie jest mowa o użyciu podstępu celem "nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych".
Jak wynikało z tego zawiadomienia, wójt miał namówić osoby niezamieszkałe w gminie do przemeldowania się; miał to zrobić, by osiągnąć korzyść osobistą, czyli wygraną w drugiej turze, a decyzje o wpisie na listę wyborców wydawać "bez weryfikacji, czy dana osoba rzeczywiście zamieszkuje na terenie gminy".
Po kilku tygodniach postępowania sprawdzającego, w maju ub. roku sokólska prokuratura podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa, które dotyczyło tzw. przestępstwa urzędniczego, czyli podejrzenia przekroczenia uprawnień przez wójta, w celu osiągnięcia przez niego korzyści osobistej.
Po ponad półrocznym badaniu sprawy śledczy uznali jednak, że nie ma dowodów, by doszło do popełnienia przestępstwa; śledztwo umorzono wobec "stwierdzenia braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".
Prokuratura: wójt nikogo nie nakłaniał
Postępowanie nie dostarczyło podstaw do ogłoszenia komukolwiek zarzutów, gdyż nie ustalono, by doszło do popełnienia takich przestępstw - poinformowała szefowa tej prokuratury Ewa Nowicka-Sztachelska.
Prokuratura przyznaje, że były takie sytuacje, iż bezpośrednio przed wyborami nowe osoby meldowały się w gminie (nabywając prawo do udziału w głosowaniu), ale nie potwierdzono żadnymi dowodami, by to Mirosław Lech - lub inne osoby - miały je do tego nakłaniać. Prokuratura analizowała również działania urzędników w gminie, ale i tu nie dopatrzyła się nieprawidłowości dotyczących spraw meldunkowych.