Radio Białystok | Wiadomości | Grabówka kontra Supraśl: spór o trybuny na stadionie
Grupa mieszkańców Grabówki, w tym część radnych gminy Supraśl, interweniowała w sprawie demontażu trybun na lokalnym stadionie. Po fuzji KS Grabówka z Supraślanką Supraśl obecny prezes klubu chce przenieść część stadionowego wyposażenia do Supraśla. Z czym nie zgadzają się mieszkańcy, którzy zawiadomili policję o podejrzeniu kradzieży. W tle konfliktu jest także podział gminy na Supraśl i Grabówkę.
Zebrani na stadionie mieszkańcy uważali, że trybuny powinny zostać w Grabówce, gdyż zostały zasponsorowane przez przedsiębiorców z tego rejonu. Jak podkreślają - chcą poznać faktyczną sytuację prawną infrastruktury stadionowej.
Jak mówi przewodnicząca rady miejskiej w Supraślu Ludmiła Sawicka, to mieszkańcy dali sygnał, że panowie przyjechali demontować trybuny na stadionie w Grabówce.
To nie powinno tak wyglądać, boleję nad tym, że w momencie, w którym teraz jesteśmy, gdy gmina się dzieli, dochodzi do takich epizodów. Czekamy na informację, jaki jest stan prawny, czy trybuny, ale też inny sprzęt są wpisane w środki trwałe - dodaje Ludmiła Sawicka.
Na stadionie w Grabówce był też prezes klubu Przemysław Danielewicz, który twierdzi, że m.in. trybuny są własnością klubu KS Grabówka, który teraz ma swoją siedzibę w Supraślu i tam też zostaną one przeniesione. Takie dokumenty miał przedstawić też policjantom.
Trybuny, ale też wiele innych sprzętów nie jest na środkach trwałych gminy. Po drugie trybuny zostały przez klub wykupione na podstawie faktury zakupu - dodaje prezes klubu Przemysław Danielewicz.
Jak przekazała podkomisarz Malwina Trochimczuk z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, mundurowi po interwencji na stadionie w Grabówce stwierdzili, że do zgłaszanej kradzieży nie doszło.
Działamy zgodne z prawem, nie ma w tym żadnego podtekstu politycznego. Jest natomiast konflikt, o którym wszyscy wiemy - między gminą Supraśl a gminą Grabówka. Ja nie chcę się w to mieszać, uważam, że to jest tylko sport. Jesteśmy umówieni z radnymi na kawę. Mniej emocji, a więcej merytorycznej rozmowy, a będzie się nam łatwiej dogadać - mówi Przemysław Danielewicz.
Mieszkańcy zwracają również uwagę na stan boiska, które pozostawia teraz wiele do życzenia, m.in. uszkodzony system nawadniania. Chcą wiedzieć, kto teraz za to będzie odpowiadał.