Radio Białystok | Wiadomości | Proces ws. śmiertelnego potrącenia pieszego koło Moniek - konieczna dodatkowa opinia
Konieczna jest dodatkowa opinia z zakresu medycyny sądowej - zdecydował w czwartek (19.09) Sąd Rejonowy w Białymstoku w procesie dotyczącym śmiertelnego potrącenia 91-letniego pieszego przez motocyklistę. Do wypadku doszło koło Moniek, oskarżony jechał bez uprawnień i był nietrzeźwy.
Prokuratura zarzuca 40-letniemu motocykliście, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym
Do wypadku doszło w czerwcu ubiegłego roku we wsi Hornostaje Osada. Prokuratura zarzuca 40-letniemu motocykliście, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, jechał bez prawa jazdy upoważniającego do prowadzenia motocykli i będąc w stanie nietrzeźwości (badanie krwi wykazało 0,74 promila), źle ocenił sytuację, nie dostosował prędkości do warunków i potrącił pieszego przechodzącego przez drogę.
Oskarżony przyznał się jedynie do jazdy pod wpływem alkoholu i bez uprawnień, ale nie do spowodowania śmiertelnego wypadku.
Wcześniej sąd już przesłuchiwał w tym procesie biegłego z zakresu medycyny sądowej. Chodziło m.in. o wpływ alkoholu na organizm człowieka.
Lekarz wykonujący sekcję zwłok ocenił, że ofiara wypadku miała zmiany chorobowe adekwatne do wieku. Ale zastrzegł, że nie ma dostatecznych danych, by oceniać np. funkcje psychomotoryczne poszkodowanego i właśnie wpływ na te funkcje zmian chorobowych wynikających z wieku.
Konieczna jest dodatkowa opinia
W czwartek sąd - uwzględniając wniosek obrońcy - ocenił, że konieczna jest dodatkowa opinia z zakresu medycyny sądowej. Chodzi o podjęcie przez biegłego próby ustalenia m.in. tego, czy stan zdrowia poszkodowanego w wypadku 91-letniego mężczyzny miał wpływ na skuteczność podjętej wobec niego akcji reanimacyjnej. Biegły ma się też odnieść do kwestii wpływu stanu zdrowia poszkodowanego na jego funkcje poznawcze i motoryczne, czyli na zachowanie na drodze. Obrona stoi bowiem na stanowisku, iż można przyjąć, że pieszy niejako wtargnął na jezdnię.
Sąd ustala też w tym procesie, czy kierowca jechał z prędkością dozwoloną. Wypadek wydarzył się na terenie zabudowanym (ograniczenie prędkości do 50 km/h), ale od strony, z której nadjeżdżał motocyklista, nie było znaku mówiącego o tym, że to teren zabudowany; został on zdjęty ok. roku wcześniej, na czas remontu tej drogi i nie stanął tam ponownie do dnia wypadku.
Biegły z zakresu ruchu drogowego, przesłuchiwany przed sądem na jednej z wcześniejszych rozpraw przyznał, że kierowca - nie widząc znaku oznaczającego teren zabudowany - nie miał informacji, że jest tam dopuszczalna prędkość 50 km/h; poza terenem zabudowanym to 90 km/h.
W swojej opinii biegły ocenił, że tuż przed wypadkiem motocyklista jechał z prędkością 65 km/h; drogę pełnego zatrzymania się przy tej prędkości i w ówczesnych warunkach oszacował na blisko 45 metrów. I wyliczył, że pierwsza reakcja kierującego motocyklem miała miejsce ok. 28 metrów przed punktem potrącenia.
Proces został odroczony do końca listopada. Do tego czasu gotowa ma być uzupełniająca opinia z zakresu medycyny sądowej, a sam biegły będzie przesłuchany na rozprawie.