Radio Białystok | Wiadomości | Śmiertelny wypadek w silosie zbożowym - sąd przesłucha eksperta od alpinizmu przemysłowego
W ramach uzupełnienia postępowania dowodowego przesłuchany będzie ekspert w zakresie alpinizmu przemysłowego - zdecydował w piątek Sąd Okręgowy w Białymstoku, w procesie odwoławczym ws. śmiertelnego wypadku w wysokim silosie na terenie jednej z miejscowych firm.
Sąd rozpoznaje apelację obrońcy od nieprawomocnego wyroku skazującego wobec dyrektora przedsiębiorstwa, na terenie którego doszło do wypadku.
W kwietniu 2023 roku przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadł wyrok ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu. Skazany miałby też zapłacić po 10 tys. zł nawiązki ojcu i matce zmarłego i ich koszty procesowe. Sąd ten uznał, że jako osoba odpowiedzialna za bhp, dyrektor firmy nie zapewnił bezpiecznych warunków pracy w silosie na zbożowe otręby.
Proces związany jest z wypadkiem sprzed czterech lat. Na terenie firmy zajmującej się przetwórstwem zbożowym, której jeden z oddziałów mieści się w Białymstoku, w betonowym silosie o wysokości ok. dziewięciu pięter, prowadzone były prace polegające na usuwaniu zbrylonych, zbitych warstw otrębów, które zawisły na dużej wysokości.
Aby to zrobić, pracownicy wchodzili do środka od góry (tylko stamtąd jest dostęp) i pracowali zawieszeni na linach. W czasie tych prac doszło do oderwania się warstwy otrębów od którejś ze ścian silosu i przysypania nimi 34-letniego pracownika; mężczyzna zmarł.
Akcja ratownicza trwała dwie doby; mimo że ciało mężczyzny udało się odnaleźć w dniu wypadku wieczorem, to zwłoki wydobyto dopiero dwa dni później. Straż pożarna informowała wtedy, że ciało znajdowało się w wąskim leju między zbitą i twardą warstwą otrębów, dlatego było trzeba najpierw usunąć zbitą masę i dopiero wtedy było możliwe podniesienie do góry i wydobycie ciała mężczyzny.
W sumie z silosu wydobyto 20 ton otrębów, by dotrzeć do zmarłego.
Okoliczności wypadku badała Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe. Ostatecznie zarzuty postawiła dyrektorowi firmy, na terenie której doszło do wypadku. Zarzuciła mu, że jako szef oddziału przedsiębiorstwa, odpowiedzialny za jego działalność, w tym za bezpieczeństwo i higienę pracy, umyślnie naraził pracownika (zewnętrznej, wynajętej do prac firmy) na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkich obrażeń.
W ocenie śledczych, to do obowiązków oskarżonego należało dopilnowanie, by pracownik mógł pracować z pomostu, na którym mógłby stanąć wewnątrz silosu. Szefowi firmy zarzucono też, że nie dopilnował, by zostało wyłączone urządzenie elektryczne (tzw. ślimak), które wciąż pracowało na dole silosu (mogło to przyczynić się do oderwania się warstwy otrębów), nie było też oświetlenia.
Prokuratura zwracała też uwagę na dopuszczenie pracownika do pracy w przestrzeni ograniczonej niezgodnie z procedurą firmy, np. bez nadzoru innego pracownika, bez ważnych badań lekarskich, ważnego szkolenia bhp i na brak opracowania stosownej instrukcji prowadzenia prac w silosie.
Obrona chciała uniewinnienia, ale sąd pierwszej instancji uznał dyrektora za winnego. Ocenił, że był on przeszkolony co do zasad obowiązujących przy pracach w silosach na terenie firmy, a pracownikowi nie zapewniono m.in. pomostu, oświetlenia i pomocy osoby nadzorującej. Sąd zwrócił jednak uwagę, że sam pracownik również popełnił błędy, przyczyniając się w ten sposób do tragedii. M.in. nie był on wpięty do liny asekuracyjnej, a główna lina nie była naprężona, mężczyzna schodził też poniżej nawisu otrębów, narażając się na możliwość przysypania nimi.
W apelacji obrońca zarzucił pierwszej instancji szereg uchybień m.in. dowolną ocenę dowodów. Chodziło np. o wyjaśnienia samego oskarżonego co do szkoleń, które przeszedł. Obrona stoi też na stanowisku, że sąd rejonowy błędnie przyjął, iż to oskarżony był odpowiedzialny za bhp przy pracy w silosie, bo - jak argumentuje obrońca - prace wykonywała formalnie zewnętrzna firma, której pracownicy nie podlegali kierownictwu zakładu.
Adwokat złożył też dodatkowe wnioski dowodowe, chodziło m.in. o powołanie biegłego z zakresu alpinizmu przemysłowego i konfrontację zeznań grupy świadków; chce uniewinnienia lub uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do sądu rejonowego.
Sąd okręgowy uznał, że konieczne jest uzupełnienie zebranych dowodów. W piątek dodatkowo przesłuchał dwóch operatorów urządzeń - tzw. ślimaków, służących do odbierania z dna silosu opadających otrębów. Po ich przesłuchaniu nie doszło jednak do zamknięcia przewodu sądowego. Sąd zdecydował jednak, że - o ile nie powoła biegłego z zakresu alpinizmu przemysłowego - to jednak przesłucha go na rozprawie we wrześniu.
Świadek jest autorem tzw. opinii prywatnej, która jest w aktach sprawy, przygotowanej na zlecenie obrony. Prokuratura w śledztwie takiej opinii nie zlecała; oceniła, że wystarczająca jest opinia biegłego z zakresu bhp.