Radio Białystok | Wiadomości | Właścicielki hodowli psów niedaleko Zabłudowa znęcały się nad zwierzętami - sąd skazał kobiety na kary więzienia w zawieszeniu
Na kary 6 i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu, 3-letnie zakazy prowadzenia hodowli psów i przepadek zwierząt objętych zarzutami skazał w piątek (12.04) Sąd Rejonowy w Białymstoku dwie kobiety oskarżone o znęcanie się nad ponad 20 psami w ramach prowadzonej legalnie hodowli. Skazane mają też zapłacić łącznie 30 tys. zł nawiązki na rzecz białostockiego oddziału TOZ. Wyrok nie jest prawomocny.
Obrona chciała uniewinnienia
Obrona chciała uniewinnienia, ewentualnie warunkowego umorzenia postępowania. Prokuratura - kar więzienia w zawieszeniu, nawiązek, ale niższych niż orzekł sąd i przepadku zwierząt. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (TOZ) - kar więzienia bez zawieszenia i m.in. 10-letniego zakazu prowadzenia takiej hodowli.
Oskarżone to matka i córka. Mają 42 lata i 21 lat. Zarzuty obejmowały czas od marca do października 2019 r. i dotyczyły prowadzenia hodowli psów we wsi Folwarki Małe (podbiałostocka gmina Zabłudów). Prokuratura oskarżyła obie kobiety, że działając wspólnie i w porozumieniu, znęcały się nad psami, co miało polegać na utrzymywaniu ich w niewłaściwych warunkach bytowania.
Chodziło głównie o psy rasy bulterier i staffordshire bulterier
Chodziło głównie o psy rasy bulterier i staffordshire bulterier, trzymane w wiejskim domku o powierzchni ok. 30 metrów kw. W opisie zarzutów była mowa o zanieczyszczonych psimi odchodami pomieszczeniach, gdzie było duże stężenie amoniaku w powietrzu i gdzie znajdowały się też niebezpieczne dla zwierząt przedmioty, przetrzymywaniu tych psów w dużym zagęszczeniu i hałasie.
Część psów bytowała w małych i brudnych tzw. transporterach, czyli kontenerach służących wyłączenie do transportu zwierząt. Mowa też była m.in. o braku dostępu do odpowiedniego pokarmu i do wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby.
W piątek białostocki sąd oddalił wniosek obrony o konfrontację trojga biegłych, którzy sporządzali opinie dla potrzeb tej sprawy. Zamknął przewód sądowy, a - po głosach stron - ogłosił wyrok.
W wyroku nieco zmienił opis czynów (m.in. skrócił okres objęty zarzutami), ale uznał, że doszło do znęcania się nad 26 psami "świadomie dopuszczając do zadawania im cierpień".
Sędzia Ewa Dakowicz mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że już pierwsze zebrane w tej sprawie dowody wskazały, że zarzuty były zasadne. Odwoływała się do zeznań świadków (w tym inspektorów TOZ), którzy byli w hodowli na interwencji i dokumentacji sporządzonej po niej.
Przywoływała te zeznania. Wynikało z nich, że zaniedbania w opiece nad tymi psami musiały być kilkumiesięczne. "Myślę, że bardzo wyrazisty jest ten materiał dowodowy (...). Więc jaką inną decyzję mógł podjąć sąd w tej sytuacji?" - pytała sędzia Ewa Dakowicz.
Zwracała przy tym uwagę, że przy znęcaniu się nad zwierzętami nie trzeba udowadniać intencjonalności działania.
Zamiar krzywdzenia zwierzęcia nie musi wystąpić, wystarczy, że sprawca toleruje taki stan, w którym zwierzę jest narażone na cierpienie, ponieważ utrzymywane jest w niewłaściwych warunkach bytowych, bez odpowiedniego pokarmu, wody i powoduje to ból i cierpienie - mówiła sędzia, odwołując się do orzeczeń SN.
W ocenie sądu rejonowego tak było w tym przypadku. Sędzia nie zgadzała się z tezą obrońcy, że był to stan krótkotrwały i zastany w dniu inspekcji TOZ i policji, oceniła, że były to zaniedbania z dłuższego okresu.
Podkreślała, że nie jest żadnym tłumaczeniem to, iż dom był w remoncie i dopiero przygotowywane były w nim warunki dla psów.
"Zrozumienia naganności swego postępowania tu w ogóle nie ma" - mówiła sędzia, odnosząc się do postawy procesowej oskarżonych. Zwracała jednak uwagę, że to osoby niekarane, więc już samo skazanie ich może wywołać u nich "jakąś refleksję".
Sąd orzekł zakaz prowadzenia działalności gospodarczej
Sąd orzekł zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, takiej jak hodowla psów, ale nie zakazał skazanym posiadania psów.
"Sądowi chodzi tylko o to, żeby nie prowadziły hodowli przynajmniej przez okres trzech lat, bo jeżeli do tej pory nie doprowadziły tej hodowli do takiego stanu, jaki był oczekiwany, to trzeba paniom dać na to czas. Jeśli zechcą zająć się na powrót taką działalnością, to muszą przemyśleć swój sposób postępowania i warunki, w jakich psy ewentualnie, na przyszłość, byłyby przetrzymywane" - powiedziała sędzia Ewa Dakowicz.