Radio Białystok | Wiadomości | Białostocki sąd utrzymał wyroki w procesie dotyczącym próby samosądu w Łapach
Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał we wtorek (25.07) wyroki w procesie dotyczącym próby samosądu w podmiejskich Łapach. Prawomocnie skazał na trzy lata więzienia dwóch mężczyzn za wtargnięcie na cudzą posesję i atak na jej właściciela. Ten bronił się, nożem raniąc jednego z napastników.
Apelację składali obrońcy, którzy chcieli uniewinnienia bądź zwrotu sprawy do pierwszej instancji oraz pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, który wnosił o surowszą karę.
Sąd okręgowy wszystkie te apelacje uznał za bezzasadne i wyrok utrzymał w mocy. To kary po 3 lata więzienia, po 20 tys. zł zadośćuczynienia i pokrycie napadniętemu, który w tym procesie miał status oskarżyciela posiłkowego, kosztów pełnomocników sięgające łącznie 9,5 tys. zł.
Incydent miał miejsce 3,5 roku temu w Łapach. Napadnięty, na co dzień strażnik w jednym z zakładów karnych w Podlaskiem, znał napastników. Do końca nie wiadomo, jaki był motyw ich działania. Nie udało się tego też ustalić w procesie w pierwszej instancji; jedna z wersji mówiła o jakichś zatargach z przeszłości.
Gdy mężczyzna wjechał samochodem na swoje podwórko, inny pojazd zastawił mu bramę. Z tego auta wysiedli, podbiegli w jego kierunku i zaatakowali go, dwaj napastnicy. Używali drewnianego trzonka od siekiery, gazu i noża, na ziemi kopali go. Napadnięty bronił się, jeden z napastników został poważnie ranny, w szpitalu ratowano mu życie.
Oskarżeni ostatecznie nie przyznali się, choć na początku procesu składali wnioski o dobrowolne poddanie się karze (ale nie zgodziła się na to prokuratura). W ich wersji zdarzeń, wybrali się tam, ale tylko po to, żeby porozmawiać, a gaz czy drewniany kij (zaprzeczali, by mieli nóż) służyć miały jedynie do obrony w wypadku, gdyby gospodarz - o którym mówili, że bywa agresywny - ich zaatakował.
Kluczowymi dowodami oskarżenia okazały się nagrania z monitoringu z jednej z sąsiednich posesji i zeznania sąsiada. Na nagraniu widać, jak obce auto zastawia wjazd na posesję, dwie osoby wbiegają na to podwórko, a gospodarz zaczyna przed nimi uciekać.
Sąd rejonowy prawidłowo ustalił fakty i wyciągnął właściwe wnioski, uznając bezspornie winę obu oskarżonych, a swoje stanowisko przekonująco uzasadnił - ocenił sąd odwoławczy, utrzymując we wtorek wyrok.
W ustnym uzasadnieniu sędzia Dorota Niewińska zwracała uwagę m.in. na to, że wyjaśnienia obu mężczyzn różniły się w szczegółach, choć obaj zapewniali, iż nie użyli siły fizycznej, a jedynie bronili się. Za kluczowe dowody sąd okręgowy uznał zeznania poszkodowanego i jego sąsiada, oraz zapisy monitoringu, ważne były też protokoły dotyczące obrażeń.
W oddzielnym śledztwie prokuratura badała wątek poważnych ran, których doznał jeden z napastników od ciosów nożem. Postępowanie dotyczyło nawet ewentualności usiłowania zabójstwa, ale ostatecznie zostało umorzone. Po zapoznaniu się z dowodami śledczy uznali bowiem, że napadnięty działał jednak w granicach obrony koniecznej, a w takiej sytuacji - odpierając bezpośredni i bezprawny zamach na swoje zdrowie i życie - nie popełnił przestępstwa.