Radio Białystok | Wiadomości | Koniec procesu apelacyjnego w sprawie mężczyzny oskarżonego o zastrzelenie psa
Oskarżony przyznaje, że zakopał psa, zapewnia jednak, że go nie zabił. 40-letni białostoczanin, skazany nieprawomocnie za to, że zastrzelił psa swojej matki, domaga się uniewinnienia.
Sąd pierwszej instancji wymierzył mu karę pół roku więzienia. Ocenił przy tym - inaczej niż prokuratura - że nie było to działanie ze szczególnym okrucieństwem.
Chodzi o wydarzenia, do których doszło dwa lata temu. Na policję zgłosiła się kobieta, informując, że podejrzewa syna o zabicie jej psa. Wskazała też na posesji miejsce, gdzie zakopane było martwe zwierzę. W czwartek (15.09) zakończył się proces apelacyjny w tej sprawie.
Pies zginął od strzału z nieustalonej broni śrutowej. Według biegłej weterynarz śmierć nastąpiła nagle - zwierzę nie cierpiało. Oskarżony wyjaśniał, że znalazł martwego psa i myślał, że ktoś go otruł. Chciał postąpić humanitarnie, dlatego zakopał zwierzę.
Z zeznań jego konkubiny wynika jednak, że powiedział jej, iż "zrobił z psem porządek", bo ten wcześniej kilka razy go ugryzł. Kobieta zeznawała też, że pies był agresywny tylko wobec oskarżonego. Jego obrońca mec. Katarzyna Kozłowska zwracała jednak uwagę, że inne zeznania złożył sąsiad, który powiedział, że pies był agresywny wobec wszystkich, biegał po ulicy i zaczepiał ludzi. Dlatego zdaniem mec. Kozłowskiej psa mógł zabić którykolwiek z sąsiadów, bo czuł się zagrożony.
Obrończyni podkreślała, że nie ma dowodów winy oskarżonego. Mężczyzna nie ma też broni.
- Wyrok sądu pierwszej instancji oparto tylko i wyłącznie na plotkach, że ten powiedział temu, ten powiedział temu (...) to były same pogłoski. Jeden świadek słyszał coś od innego, drugi słyszał coś od innego - mówiła mec. Katarzyna Kozłowska.
Prokurator Andrzej Litwińczuk zgadza się, że nie było bezpośrednich świadków tego zdarzenia. Jak jednak mówił "zeznania wszystkich świadków należy potraktować jako spójne i dopiero ocena wszystkich zeznań razem wziętych stanowiły podstawę do uznania oskarżonego za winnego popełnienia tego czynu i skazania go". Dlatego prokurator chce utrzymania wyroku. Swoją decyzję Sąd Okręgowy ogłosi za dwa tygodnie.