Radio Białystok | Wiadomości | Krowy z okolic Pisza przetrzymywane w tragicznych warunkach trafiły do gospodarstwa na Podlasiu
Uratowane przez strażaków, policję i wolontariuszy z OTOZ krowy z okolic Pisza na Mazurach trafiły do prywatnego gospodarstwa na Podlasiu. Z liczącego blisko 90 zwierząt stada przeżyła tylko połowa.
Krowy trzymano w dramatycznych warunkach, w gospodarstwie w miejscowości Kwik. Zwierzęta były osłabione i wychudzone. Nie miały siły, by samodzielnie się podnieść i leżały we własnych odchodach. Wiele z nich zdechło, inne miały połamane nogi.
59-letnia właścicielka hodowli usłyszała zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Grozi jej nawet pięć lat więzienia. Zarzuty ma usłyszeć też 36-letni syn kobiety.
Policjantów wezwał na miejsce powiatowy inspektor weterynarii, którego o sytuacji zawiadomili członkowie Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. Akcja ratowania i wywożenia krów trwała trzy dni.
Większość zwierząt - z tych które przeżyły - trafiła do prywatnego gospodarstwa w Nowych Chlebiotkach pod Białymstokiem.
Na rok więzienia i 5-letni zakaz posiadania zwierząt skazał w czwartek (7.04) Sąd Rejonowy w Białymstoku rolnika z podlaskiej gminy Suraż, oskarżonego o znęcanie się nad stadem krów, które nie były przez niego karmione i pojone, wskutek czego siedem zwierząt padło.
57-letni właściciel gospodarstwa z podsuraskiej wsi odpowie przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami. Prokuratura Rejonowa w Białymstoku oskarżyła go o rażące zaniedbania, które doprowadziły do śmierci siedmiu krów.
Podejrzany o zagłodzenie krów właściciel gospodarstwa niedaleko Suraża decyzją burmistrza stracił swoje zwierzęta.
Mieszkańców niewielkiej wsi niedaleko Suraża zaniepokoił odór wydostający się z jednego z gospodarstw. To, co po interwencji zastali inspektorzy weterynarii, odsłoniło dramat kilkudziesięciu zwierząt.