Rośnie liczba kradzieży rowerów w Podlaskiem - tylko w maju skradziono ponad 40 jednośladów

Najczęściej giną rowery pozostawione bez żadnego zabezpieczenia, np. zostawione "na chwilę" przed sklepem. Klatka schodowa czy piwnica również nie jest bezpiecznym miejscem na zostawienie jednośladu.

Jak się okazuje zwykła linka na kluczyk czy szyfr to tylko minimalne zabezpieczenie, które nie stanowi większego kłopotu dla złodzieja. Znaczenie ma również to, w którym miejscu przypinamy rower. Dla "specjalistów" nie stanowi większego kłopotu wykręcenie koła.

- Rozpoczął się sezon rowerowy. Możemy tych rowerzystów spotkać więcej na naszych drogach i niestety odnotowujemy więcej kradzieży, więcej niż w sezonie zimowym. Bardzo często jest to związane z niefrasobliwością właścicieli. Podjeżdżają przykładowo pod sklep, myśląc, że to tylko na chwilę, wychodzą ze sklepu - a roweru już nie ma. Ważne jest, żeby zainwestować w dobrej jakości linkę i w dobrym miejscu ją przypiąć. Jeżeli już musimy zostawić rower, zwróćmy uwagę na to, czy to miejsce jest objęte monitoringiem - mówi st. sierż. Malwina Trochimczuk z KMP w Białymstoku.

Dobrą praktyką jest oznaczenie roweru. Można to zrobić na komisariacie, ale należy się wcześniej skontaktować z dyżurnym. 

- Wykonujemy do dyżurnego telefon, że chcemy oznaczyć rower. Następnie przychodzimy do komisariatu. Ważne jest, żeby mieć przy sobie dokument tożsamości, także potwierdzenie, że jesteśmy właścicielami tego roweru. Policjanci tajnopisem oznaczają jednoślad w kilku miejscach. W razie kradzieży łatwiej będzie taki rower odnaleźć - dodaje Malwina Trochimczuk.

W ubiegłym roku w Podlaskiem policjanci odnotowali 140 kradzieży rowerów. W tym roku skradziono już ponad sto jednośladów. Przy czym z miesiąca na miesiąc lawinowo rośnie liczba kradzieży. W styczniu było ich cztery, w lutym - 10, w marcu - 18, w kwietniu 30, a w maju już 44.

| red: maj