Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces apelacyjny w sprawie zabójstwa upozorowanego na wypadek drogowy
Oskarżony szczegółowo zaplanował zbrodnię, by zdobyć spadek stryja - tak działanie młodego mężczyzny ocenia prokurator i domaga się dożywocia.
Do wypadku doszło w lipcu 2019 roku niedaleko Makowa Mazowieckiego
Nieznany wówczas sprawca potrącił samochodem rowerzystę i uciekł. Ciężko ranny mężczyzna, który uderzył rowerem w drzewo i wpadł do rowu. Trafił do szpitala, gdzie po ponad tygodniu hospitalizacji zmarł wskutek poważnych obrażeń głowy.
Początkowo śledztwo ostrołęckiej prokuratury okręgowej dotyczyło wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jednak wkrótce śledczy wpadli na nowy trop. Ustalili bowiem, iż mogła to być próba pozbawienia życia dla spadku, a w sprawę zamieszany jest kuzyn ofiary wypadku - bratanek i jedyny spadkobierca majątku, który potrzebował pieniędzy na spłatę długów.
Jak podawała prokuratura kierując do sądu akt oskarżenia wobec trzech osób, w ramach przestępczych planów doszło do zakupu samochodu, którym miał być celowo spowodowany wypadek drogowy. Auto kupiono na fałszywe dane, by nie można było ustalić jego właściciela po porzuceniu w lesie auta, które dodatkowo po wypadku zostało zniszczone, usunięto też z niego tablice rejestracyjne.
W czerwcu 2021 roku przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce zapadł wyrok
Wobec dwójki głównych oskarżonych, którym zarzucono zabójstwo, zapadł nieprawomocny wyrok 15 i 12 lat więzienia, wobec trzeciego - roku w zawieszeniu za utrudnianie postępowania poprzez zacieranie śladów przestępstwa w miejscu wypadku drogowego.
Apelację złożyła prokuratura i obrońca. Oskarżyciel chciał 25 lat dla mężczyzny nieprawomocnie skazanego na 15 lat więzienia.
W styczniu - po kolejnej analizie akt sprawy - dokonał modyfikacji apelacji i żąda najsurowszej kary, czyli dożywocia. Obrońca tego oskarżonego chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku.
We wtorek (29.03) przed białostockim sądem apelacyjnym strony wygłosiły mowy końcowe.
Wniosek o dożywocie prokuratura argumentuje tym, że ten oskarżony należy do sprawców "najbardziej zdemoralizowanych, co do których osiągnięcie wychowawczych celów kary jest co najmniej problematyczne". Ocenia, iż to on był "motorem napędowym tej zbrodni", cechowało go "zimne wyrachowanie, troska o to, by morderstwo zachowało pozory nieszczęśliwego wypadku drogowego" i brak skruchy po zbrodni.
Oskarżony ten powiedział przed sądem, że został skazany za czyn, o którym "nawet by nie pomyślał". Obarczał winą drugiego z oskarżonych.