Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces pseudokibiców oskarżonych m.in. o napaść na interweniujących policjantów
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w poniedziałek (21.03) proces odwoławczy dotyczący siedmiu mężczyzn, zatrzymanych w związku z burdami wywołanymi 5 czerwca 2017 roku przez pseudokibiców Jagiellonii Białystok.
Sąd pierwszej instancji skazał całą siódemkę na kary od pół do roku więzienia
W sześciu przypadkach była to kara w zawieszeniu. Sąd uznał mężczyzn za winnych m.in. czynnej napaści i naruszenia nietykalności interweniujących policjantów. Sześć osób ma zapłacić po 500 zł nawiązki policjantowi, który odniósł najpoważniejsze obrażenia (został m.in. uderzony jakimś przedmiotem, na krótko stracił przytomność), a w procesie miał status oskarżyciela posiłkowego.
Jak informowała wtedy policja, nietrzeźwi pseudokibice początkowo szarpali się między sobą, ale gdy zobaczyli mundurowych - agresję zwrócili przeciwko nim. Policjanci zostali zaatakowani przez kilkudziesięciu agresywnych mężczyzn, którzy rzucali w stronę funkcjonariuszy kuflami, krzesłami, stołami. Do szarpaniny z policjantami doszło, gdy został przez nich zatrzymany jeden z agresywnych mężczyzn.
Apelacje złożyli wszystkie strony
Obrońcy wnioskują o uniewinnienie, prokuratura chce kar surowszych, bo po 3 lata więzienia i do tego we wszystkich przypadkach bez zawieszenia. Pełnomocnik poszkodowanego policjanta chce 35 tys. zł zadośćuczynienia dla funkcjonariusza, który jest niezdolny do dalszej służby (stwierdzono u niego zespół stresu pourazowego).
Obrońcy argumentują, że zdarzenie było bardzo dynamiczne i krótkie, wszyscy kibice wyglądali niemal identycznie, bo ubrani byli w klubowe barwy Jagiellonii, a ich grupa liczyła kilkadziesiąt osób.
Mec. Monika Matulewicz-Rutkowska przekonywała, że jej klienci, którzy do zarzutów nie przyznają się "w tłumie byli, ale niczego nie robili, co mogłoby wpłynąć na zdrowie funkcjonariuszy, nie utrudniali ich czynności". Mówiła, że od zdarzenia minęło prawie pięć lat, oskarżeni byli wówczas bardzo młodzi, nie popełnili w tym czasie przestępstw, prowadzą ustabilizowane życie, skończyli szkoły i pracują.
Obrońcy, ale i prokuratura chcą oddalenia wniosku o zadośćuczynienie dla policjanta. W ich ocenie nie da się bowiem ustalić, który ze sprawców jest odpowiedzialny za konkretne obrażenia.
Odnosząc się do argumentów obrońców prokurator Piotr Grębowski mówił, że oskarżonych rozpoznali świadkowie, są też zapisy monitoringu.
Pełnomocniczka poszkodowanego policjanta uważa, że oskarżonym można przypisać współsprawstwo, a to oznacza ich wspólną odpowiedzialność karną, nawet gdy konkretnej osobie nie daje się przypisać konkretnego zachowania.
Wyrok ma być ogłoszony na początku kwietnia.