Radio Białystok | Wiadomości | Białostocki sąd skazał dwóch obywateli Rumunii, którzy przewozili migrantów
Pół roku i rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata to kara dla dwóch obywateli Rumunii, których białostocki sąd skazał za przewożenie migrantów nielegalnie przekraczających granicę z Białorusią.
27-latek i 28-latek zostali zatrzymani w październiku w Żedni podczas próby transportu dziewięciu Syryjczyków.
Wobec jednego z kierowców prokuratura domagała się kary więzienia w zawieszeniu, wobec drugiego kary bezwzględnej. Jak mówiła w mowie końcowej prokurator Małgorzata Karecka, rola głównego oskarżonego była większa, bo to on zakupił w Białymstoku i Sokółce samochody do transportu migrantów, to on zajął się też kontaktem z migrantami, którym wysłał tak zwaną „pinezkę” umożliwiającą lokalizację transportu. Dlatego prokurator wnioskowała dla niego o rok więzienia.
Tymczasem obrońca oskarżonych wskazywał, że ostatecznie prokuratura zarzuciła im jedynie pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy, za które nie powinni ponosić aż tak surowych konsekwencji, jakimi jest osadzenie w więzieniu. Mecenas Piotr Iwaniuk wskazywał też, że choć ich czyn jest ewidentnym złamaniem prawa, to jednak „niekoniecznie był naganny moralnie”. Wyjaśniał, że jego klienci oferowali po prostu pomoc osobom, które znalazły się pomiędzy służbami białoruskimi, które nie pozwalały im wrócić do domu, a polskimi, które zawracały ich na Białoruś. „Po prostu chcieli się wyrwać gdziekolwiek, by nie siedzieć w lesie i moi mocodawcy im to umożliwili” – mówił mecenas.
Ostatecznie sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o skazanie głównego oskarżonego na bezwzględne więzienie. Obaj oskarżeni usłyszeli wyroki w zawieszeniu. Muszą też zapłacić po tysiąc złotych grzywny i stracili samochody, którymi przewozili migrantów.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura zapowiada odwołanie. Jeden z oskarżonych nie pojawił się w sadzie, bo nie był aresztowany, drugi nie chciał odpowiadać na żadne pytania. Po procesie został zwolniony z aresztu.