Radio Białystok | Wiadomości | Mieszkańcy narzekają na fatalny stan ul. Szczyglej w Białymstoku [zdjęcia]
Ulica Szczygla na osiedlu Bojary, niedaleko od centrum Białegostoku i zaledwie kilkaset metrów od Urzędu Miejskiego przypomina bardziej polną drogę, niż miejską ulicę z prawdziwego zdarzenia. Pełno w niej dziur, a piaskowa nawierzchnia jest w fatalnym stanie.
Wbrew pozorom ruch na ulicy jest jednak duży. Pobliski Zespół Szkół Geodezyjno-Budowlanych zamknął bowiem szlabanem wjazd na teren szkoły, przez co codziennie przy ul. Szczyglej parkuje kilkadziesiąt nienależących do mieszkańców ulicy aut. Dodatkowo samochody zostawiają tam także osoby zamieszkujące okoliczne bloki.
Cała sytuacja prowokuje także kolejne absurdalne problemy, które mocno uprzykrzają życie mieszkańcom. Równiarki co prawda przejeżdżają ul. Szczyglą, ale droga jest tak uszkodzona, że sprzętom zdarza się równać... trawnik.
Samochody omijające dziury "wyjeździły" dodatkowy pas ruchu, przez co trudno zorientować się, którędy prowadzi główna droga, a gdzie jest jej pobocze. Hydrant i betonowe słupy stoją więc pośrodku ulicy i są regularnie potrącane przez śmieciarki czy inne większe pojazdy, a jedynymi rozwiązaniami zaproponowanymi przez ZDM było otoczenie hydrantu betonowym okręgiem i owinięcie słupów czerwono-białą taśmą.
Stan drogi i niebezpieczeństwo, które stanowią m.in. powywracane elementy infrastruktury powodują kolejne utrudnienia dla mieszkańców - taksówkarze i kurierzy nie chcą podjeżdżać pod domy, pługi nie odśnieżają ulicy zimą, bo nie są w stanie nią przejechać. Obecne próby naprawy sytuacji - czyli regularne podsypywanie drogi żwirkiem i utwardzanie jej nie przynoszą żadnych efektów, dlatego zdaniem mieszkańców ul. Szczyglej jedynym rozsądnym wyjściem jest budowa ulicy z utwardzoną nawierzchnią.
Anna Kowalska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku mówi jednak, że choć problem jest urzędnikom znany, to zarówno w obecnym, jak i przyszłym budżecie miasta nie ma środków na budowę ul. Szczyglej. Proponuje zatem inne rozwiązanie.
- Takim pomysłem najbardziej naturalnym jest zgłoszenie przez samych mieszkańców tej inwestycji do budżetu obywatelskiego. Tutaj już jest konkretna kwota pieniędzy na budżet i można po nią próbować sięgać - mówi Anna Kowalska.
Mieszkańcom pozostaje zatem próbować i przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość. Bo jak sami mówią, jest im po prostu przykro, że żyją na Bojarach - jednej z najbardziej reprezentatywnych dzielnic Białegostoku - a droga nie przystaje do standardów miejskich.