Radio Białystok | Wiadomości | Po wypadku na S8 kierowcy stali nawet dziewięć godzin w korku
Nawet dziewięć godzin stali w korku kierowcy po wypadku, do którego doszło w czwartek (4.11) przed 23:00 na drodze S8 koło Zambrowa.
Jeden pas ruchu udało się otworzyć dopiero w piątek (5.11) przed 9:00 rano. Jak mówią kierowcy, z którymi rozmawiał nasz reporter, nikt nie kierował ich na objazdy, nikt nie umożliwił zjazdu na drogi serwisowe. I zarzucają bezczynność służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo na drodze.
Stałem 6,5 godziny, nikt nie kierował ruchem, nie kierował na objazdy, w ogóle nikogo nie było - mówi jeden z kierowców.
Na zwężeniu wcześniej stała policja, była kontrola obcokrajowców. Też nie poinformowali, że jest korek, był wypadek, czy jest objazd. Dopiero kiedy stanąłem w korku zacząłem się dowiadywać - dodaje inny.
Stałem 8 godzin. Wszyscy zawracali i jechali pod prąd, nie było policji w ogóle, żeby tam zawracać, żeby umożliwić przejazd. Nikogo nie było. Ludzie dzwonili do służby drogowej, na policję i nic się nie działo. Dopiero rano przyjechali. A my słyszeliśmy tylko stać, stać i stać - mówi jeden z kierowców.
Rzecznik podlaskich policjantów Tomasz Krupa zapytany, dlaczego tak się stało, odpowiedział:
Mieliśmy tutaj do czynienia z bardzo poważnym wypadkiem drogowym. Przede wszystkim ze względu na jego skutki. Przypomnę tylko, że w trakcie tego zdarzenia jeden z mężczyzn zginął na miejscu. W takich sytuacjach policjanci kierowani są do wykonywania czynności procesowych związanych właśnie z tym zdarzeniem. Skądinąd nie jesteśmy jedyną służbą, która jest odpowiedzialna za zapewnienie płynności ruchu na takich drogach - mówi Tomasz Krupa.
Podobnej odpowiedzi udzielił rzecznik białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Rafał Malinowski.
Bramy i zjazdy awaryjne to elementy bezpieczeństwa ruchu. Przeznaczone są dla służb ratowniczych, aby te mogły jak najszybciej dotrzeć do miejsca wypadku. Mogą także służyć do natychmiastowej ewakuacji. O ich użyciu każdorazowo decyzję podejmuje kierujący akcją ratowniczą. Teoretycznie może on też zarządzić przekierowanie ruchu z "eski" na drogę serwisową, ale wyłącznie pod kontrolą policji. A to z tego powodu, że tym samym zmienia się organizacja ruchu i na "esce" i na serwisówce. I policja i straż mają klucze do bramek na zjazdy awaryjne - powiedział.
Wszystkie utrudnienia w ruchu drogowcy usunęli dopiero przed południem.