Radio Białystok | Wiadomości | Ulicami Białegostoku przeszedł II Marsz Równości [zdjęcia]
Ok. 2 tys. osób wzięło udział w II Marszu Równości zorganizowanym w sobotę (9.10) w Białymstoku. Policja znacznymi siłami zabezpieczała przemarsz na całej jego trasie.
Trasa marszu wiodła ulicami w centrum miasta
Trasa marszu wiodła ulicami w centrum miasta. Ruszył on z Rynku Kościuszki, przeszedł ulicą Lipową, aleją Piłsudskiego i ulicą Sienkiewicza, by wrócić na miejsce startu. Tam został oficjalnie rozwiązany przez organizatorów ze stowarzyszenia Tęczowy Białystok. Ostateczna trasa – w porównaniu z pierwotną – została odwrócona ze względów bezpieczeństwa – powiedziała jedna z organizatorek Katarzyna Rosińska.
Uczestnicy marszu mieli ze sobą tęczowe akcenty, jak flagi czy parasole, z trzech platform na samochodach słychać było muzykę.
"Bycie gej jest OK", "Każdy inny, wszyscy równi", "Człowiek człowiekowi człowiekiem", "Czy to absurdalne, że chcemy żyć normalnie?", "Mamy prawo być sobą", "Granice człowieczeństwa", "Pomóżmy uchodźcom" – to niektóre z haseł, które mieli uczestnicy marszu.
"Wolność, równość tolerancja!", "Każdy inny, wszyscy równi", "Kwarantanna od nienawiści", "Na Białorusi wolność być musi", "Nikt nie jest nielegalny" – skandowali. Przed marszem organizatorzy zaznaczali, że jego tegoroczna edycja wśród postulatów będzie akcentować, obok ochrony przed dyskryminacją i przemocą osób LGBT+, m.in. prawa uchodźców czy walkę ze zmianami klimatycznymi.
Marsz przeszedł w atmosferze zabawy, śpiewów, wspólnego skandowania i pozdrawiania mijanych mieszkańców.
"Róbcie wszystkie oznaki miłości. Uśmiechajcie się. Tym, którzy pokazują środkowy palec, wysyłajcie serduszka" – zachęcali od początku zaproszeni na marsz goście.
Uczestnicy mówili, że przyszli, bo chcą – jak podkreślali – zamanifestować, by w końcu było normalnie i wesprzeć społeczność LGBT. Wiele osób miało obawy, żeby przyjść, mówili o strachu, jaki w nich pozostał po pierwszym Marszu Równości, podczas którego doszło do incydentów.
"Ale to był obowiązek. Nie można tak dać się zastraszyć. Trzeba walczyć o swoje prawa" – powiedziała PAP Kasia, która przyszła na marsz ze swoją partnerką.
Było widać np. działaczy KOD, działaczki Strajku Kobiet, rodziców skupionych wokół "My Rodzice LGBT", a także m.in. działaczy Partii Razem. W marszu wzięła też udział np. grupa dyplomatów z różnych krajów, m.in. ze Szwecji, Australii, Królestwa Niderlandów i Belgii. Szli oni pod hasłem "Diplomats for equality".
"Uważamy, że wolność należy się po prostu każdemu człowiekowi" – powiedziała Matylda Andała z Ambasady Królestwa Niderlandów. Dodała, że starają się być na każdym Marszu Równości w Polsce i go wspierać.
Policja podała, że ok. 2 tys. osób wzięło udział w marszu
Ok. 2 tys. osób wzięło udział w II Marszu Równości, który w sobotnie popołudnie przeszedł ulicami Białegostoku - podała policja, podsumowując swoje działania. Według jej szacunków, w kontrmanifestacji przeciwników marszu uczestniczyło ok. sto osób.
Policja, która znacznymi siłami zabezpieczała to zgromadzenie publiczne, nie odnotowała poważniejszych incydentów, nie dopuściła też do konfrontacji uczestników marszu z grupą jego przeciwników, którzy ustawili się na drugiej części Rynku Kościuszki.
Jak poinformował rzecznik prasowy podlaskiej policji Tomasz Krupa, ok. kwadrans po rozpoczęciu przemarszu, na numer alarmowy 112 wpłynęła informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego na trasie. "Tę informację przekazano organizatorowi, który nie rozwiązał zgromadzenia. W związku ze zgłoszeniem policjanci sprawdzili trasę trwającego przemarszu. Ładunku nie ujawniono" - dodał.
W związku z Marszem Równości i dużą liczbą zgłoszonych na ten dzień innych zgromadzeń publicznych w mieście (w sumie dziewięć zgłoszeń), magistrat powołał sztab kryzysowy do monitorowania sytuacji. Na jego czele stanął zastępca prezydenta Białegostoku Przemysław Tuchliński.
"Najważniejsze, że dziś każdy, w spokoju mógł skorzystać, z konstytucyjnego prawa do swobodnego wyrażania swoich poglądów. Było bezpiecznie i obyło się bez większych incydentów. Za to należą się podziękowania przede wszystkim funkcjonariuszom policji, ale także miejskim służbom, które marsz zabezpieczały" - powiedział Tuchliński w komunikacie rzecznika prasowego prezydenta miasta.
W czasie I Marszu Równości w Białymstoku, zorganizowanego w lipcu 2019 roku doszło do zamieszek, kilka razy jego przeciwnicy próbowali przemarsz zablokować. W stronę uczestników marszu rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa, policja musiała użyć gazu, by zaprowadzić porządek.
Funkcjonariusze ustalili wówczas ponad 140 osób, które w trakcie marszu popełniły różne przestępstwa i wykroczenia. Kilka spraw zakończyło się aktami oskarżenia i prawomocnymi wyrokami. Zapadł m.in. wyrok roku i dwóch miesięcy bezwzględnego więzienia dla 25-latka za chuligański atak na nastolatka, który przyszedł na marsz. Cztery inne osoby skazane zostały na więzienie w zawieszeniu za atak na czterech młodych ludzi, były też podobne kary za czynną napaść na policjantów.