Radio Białystok | Wiadomości | Posłowie domagają się, aby okoliczności upadłości Bielmleku wyjaśniła Najwyższa Izba Kontroli
autor: Michał Buraczewski
Do bankructwa Bielmleku w Bielsku Podlaskim mógł doprowadzić ktoś spoza zakładu - ocenia były szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. I domaga się, aby okoliczności upadłości mleczarni wyjaśniła Najwyższa Izba Kontroli.
Posiedzenie komisji rolnictwa
Wtorkowe (14.09) posiedzenie komisji rolnictwa zostało zwołane na wniosek posłów PO, którzy chcieli uzyskać informację w sprawie roli i zakresu pomocy udzielonej spółdzielni "Bielmlek” w latach 2019 – 2021 przez instytucje państwowe m.in. przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.
Posłowie PO m.in. Kazimierz Plocke, zarzucili, że KOWR jak i ówczesny minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski wyrazili zgodę "na de facto wydanie 30 mln zł państwowych pieniędzy praktycznie bez dokumentu, który uzasadniałby celowość wsparcia finansowego z gwarancją zwrotu na rzecz Skarbu Państwa". Dodał, że prezesem w tej spółdzielni był jego zastępca Tadeusz Romańczuk, który w połowie lipca 2019 r. złożył dymisję z pełnionej funkcji.
Chodzi o pomoc dla spółdzielni mleczarskiej "Bielmlek", która popadła w tarapaty finansowe i przestała wypłacać rolnikom pieniądze za dostarczone mleko. Gwarancję pod kredyt, udzielony przez Bank Ochrony Środowiska, udzielił KOWR za zgodą byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Pieniądze miały być przeznaczone m.in. na dokończenie inwestycji - proszkowni mleka.
Plocke zwrócił uwagę, że decyzja w tej sprawie zapadła wyjątkowo szybko. A Bielmlek - to jedyna spółdzielnia mleczarska, która dostała wsparcie od ówczesnego ministra.
Pomoc ta jednak nie pomogła i w rezultacie - jak mówił Plocke - BOŚ zażądał zwrotu kredytu, które musiał spłacić KOWR. Zdaniem posłów opozycji była to niegospodarność, gdyż państwo do dziś nie odzyskało tych pieniędzy. Dodał, że mleczarnia miała kłopoty od 2018 r. a - jego zdaniem - powodem były nietrafione inwestycje m.in. budowa proszkarni mleka za 115 mln zł i zakup upadającego zakładu drzewnego.
W marcu 2021 r. Sąd Rejonowy w Białymstoku ogłosił upadłość Bielmleku. Spółdzielnia jest zadłużona, a za długi spółdzielni częściowo odpowiadają jej członkowie. Syndyk wysyła rolnikom wezwania do zapłaty do 50 tys. zł podczas, gdy spółdzielnia jest winna rolnikom czasem więcej pieniędzy za dostarczone mleko niż wynosi wartość tychże udziałów - argumentował Plocke.
Poseł PO zaznaczył, że dopiero w lipcu 2021 r. rząd przyjął przepisy, które umożliwiają wypłatę zaległych należności za dostawy mleka w latach 2019-2020 dla członków wszystkich spółdzielni mleczarskich, a nie tylko dla Bielmleku. Ponadto znalazły się tam gwarancje dla rolników zwrotu kwot za wyrównanie udziałów do kwoty 40 tys.
Były szef resortu rolnictwa, minister Ardanowski wyjaśnił, że decyzja o pomocy dla Bielmleku zapadła po analizie opartej o biznesplan zaakceptowany przez BOŚ i popierany przez m.in. Izby Rolnicze.
"Uważam, że taka pomoc była zasadna" - powiedział. Dodał, że rozliczne śledztwa, które były w tej sprawie prowadzone, zostały umorzone, a Prokuratura Regionalna w Warszawie nikomu nie postawiła żadnych zarzutów.
Wiceminister rolnictwa Ryszard Bartosik odpowiadając posłom PO zwrócił uwagę, że z jednej strony opozycja domaga się pomocy rolnikom, a z drugiej strony ją krytykuje.
W obradach uczestniczył prezes Bielmleku
W obradach uczestniczył prezes Bielmleku Tadeusz Romańczuk. Jego zdaniem najpoważniejsze problemy spółdzielni zaczęły się w listopadzie 2019 roku - wtedy Bank Ochrony Środowiska miał niespodziewanie zażądać zwrotu udzielonych zakładowi kredytów. Niedługo później rozpoczęło się śledztwo CBA w sprawie niegospodarności w firmie. Następnie - około 700 dostawców mleka miało odejść ze spółdzielni. Tadeusz Romańczuk wskazał na bardzo szybkie działanie jednego z sądów.
Rano wpływa wniosek, w południe jest posiedzenie sądu, a o 14:00 komornik egzekwuje należności z którymi spóźniliśmy się uwaga - dwa dni. To są twarde dowody, które ja mam w tej chwili. Przez prawie dwa lata nie mówiłem o tym, bo nie miałem na to dowodów
- mówi Tadeusz Romańczuk.
Tadeusz Romańczuk podkreślał, że firmy Piątnica i Laktopol w ostatniej chwili rezygnowały z dzierżawy Bielmleku w restrukturyzacji. Dzierżawa miała wtedy kosztować 150 tysięcy złotych miesięcznie. Teraz - po ogłoszeniu upadłości - czynsz ma wynosić 10 tysięcy złotych.
Przez kilka miesięcy zakład był nieubezpieczony
Tadeusz Romańczuk wskazał, że przez kilka miesięcy zakład był nieubezpieczony. Dodał, że po zawarciu umowy na asekurację mleczarni - w zakładowej wieży dwukrotnie wybuchł pożar.
Od 13 maja zakład nie był ubezpieczony (...) Został ubezpieczony 21 lipca. W okolicach 20 sierpnia doszło do takiego pożaru który został stłumiony, pewnie z powodu braku tlenu. (...) 9 września - zapaliła się wieża. Wydzierżawiony za - przepraszam za słowo - psie pieniądze. W okresie 3 miesięcy dwie potężne awarie zakończone pożarem
- mówi.
Po wystąpieniu Tadeusza Romańczuka poseł Zbigniew Ajchler zaapelował, aby sprawę wyjaśniła Najwyższa Izba Kontroli. Ten wniosek poparł były szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Te dane, które przedstawił prezes Romańczuk - bardzo dokładnie udokumentowane i bardzo precyzyjne - pokazują, że zachodzi rzeczywiste podejrzenie wydania wyroku na spółdzielnię, żeby ją zniszczyć, nie wiem jakie są motywy (...). Wszystkie działania układają się w jakąś logiczną całość, że zależało komuś na tym, żeby zniszczyć Bielmlek po to, żeby go przejąć
- mówi Jan Krzysztof Ardanowski.