Radio Białystok | Wiadomości | Mniejsza liczba namiotów - aktywiści w Usnarzu Górnym przygotowują się na stan wyjątkowy
Jak mówią, nigdzie się nie wybierają, ale już częściowo zlikwidowali miasteczko namiotowe. Aktywiści z Usnarza Górnego, m.in. z Fundacji "Ocalenie", przygotowują się do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Złożyli już większość namiotów, zlikwidowali też kuchnię polową.
Wolontariusze od co najmniej kilkunastu dni mieszkali w polowym miasteczku na łące w okolicach wsi Usnarz Górny. To stąd komunikują się z imigrantami, którzy przebywają po białoruskiej stronie granicy.
Aktywiści przez lornetki obserwują, co dzieje się w obozowisku migrantów. Co jakiś czas, komunikują się z nimi, wykorzystując megafon. We wtorek (31.08) poinformowali ich, że być może wkrótce będą musieli opuścić ten teren, ponieważ ma być wprowadzony stan wyjątkowy.
- Uprzedziliśmy ich o tym, że możemy być stąd wyrzuceni, i chcieliśmy, żeby o tym wiedzieli. Dodaliśmy, że jeżeli nikt ich nie będzie tutaj przyjmował, a ich stan zdrowia będzie się pogarszał, to powiedzieliśmy o ich potencjalnych możliwościach. W tym o tym, żeby poszli do przejścia granicznego w Rudawce. Tylko to jest 60 km, a tam są osoby w bardzo złym stanie zdrowia, więc to jest mało realistyczne - mówił prezes Fundacji "Ocalenie" Piotr Bystrianin.
Prezes Fundacji zaznaczył przy tym, że chociaż aktywiści zwinęli niektóre namioty, to jednak na razie nigdzie się nie wybierają.
- Po prostu zwinęliśmy część namiotów i rzeczy, które nie były tutaj niezbędne, na wypadek, gdyby rzeczywiście wprowadzono tutaj stan wyjątkowy i kazano nam stąd odejść - wyjaśnia Piotr Bystrianin.
W okolicach Usnarza Górnego - po białoruskiej stronie - od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Przed nielegalnym przekroczeniem granicy chronią żołnierze, straż graniczna i policja.