Spółdzielcy upadłego Bielmleku wkrótce otrzymają wezwania do spłaty swoich udziałów

Syndyk będzie miał pieniądze na wysyłkę listów do rolników, ponieważ na konto sądu wpłynęły zaliczki od głównych wierzycieli. To fundusze na koszty bieżące, do których wierzyciele nie chcieli się dorzucać na etapie restrukturyzacji - tak wynika z naszych nieoficjalnych informacji.

Teraz wierzyciele musieli przekazać pieniądze, aby postępowanie upadłościowe nie zostało umorzone. Jednak niewykluczone, że gdyby zaliczki zostały wpłacone wcześniej, pozwoliłoby to uratować Bielmlek i  jego spółdzielców.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że o pieniądze na bieżące koszty zwracał się już wcześniej do wierzycieli zarządca zakładu w restrukturyzacji. Na tym etapie także sędzia komisarz miał prosić ich o rozważenie wpłaty zaliczki. Jednak zgodnie z przepisami nie mieli oni obowiązku rzucenia takiego "koła ratunkowego". Natomiast teraz -  niewpłacenie zaliczki groziłoby umorzeniem postępowania upadłościowego.

Główną przyczyną bankructwa, którą wskazał sąd - miał być brak funduszy na przeprowadzenie restrukturyzacji. Dlaczego na tym wcześniejszym etapie nie było zaliczek, a teraz, kiedy już ogłoszono upadłość - pieniądze się znalazły? O to będziemy pytać wierzycieli Bielmleku.

Wielowątkowe śledztwo dotyczące spółdzielni prowadzi Prokuratura  Regionalna w Warszawie. Zadłużenie zakładu wynosi teraz ćwierć miliarda złotych.

| red: mag