Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces odwoławczy obwinionych o zakłócenie marszu środowisk narodowych w Hajnówce
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się we wtorek (8.09) proces odwoławczy wobec sześciu osób obwinionych o to, że próbowały bezprawnie uniemożliwić przejście uczestników Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, organizowanego w Hajnówce przez środowiska narodowe.
Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu. W pierwszej instancji zapadły uniewinnienia.
Chodzi o ubiegłoroczną edycję marszu, który odbył się w lutym. Marsz od początku wzbudza w Hajnówce emocje, bo upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.
W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego. W dniu przemarszu, 23 lutego 2019 roku na trasie stanęło kilkadziesiąt osób próbujących go zablokować. Nie dopuściła jednak do tego policja, która szczelnym kordonem oddzieliła protestujących od uczestników marszu, gdy ci przechodzili obok.
Ostatecznie do sądu trafiły wnioski o ukaranie w sumie kilkudziesięciu osób obwinionych o naruszenie przepisów Kodeksu wykroczeń. W sprawie, którą we wtorek zajmował się sąd okręgowy, chodzi o zarzuty przeszkadzania w organizowaniu albo w przebiegu legalnego zgromadzenia, którym był marsz oraz o utrudnianie ruchu na drodze publicznej. Policja chce kar grzywny, ich wysokość pozostawiając do uznania sądu.
W grudniu sąd w Hajnówce uniewinnił w tej sprawie wszystkich siedmioro obwinionych; policja złożyła apelacje wobec sześciu osób. W jej ocenie, w tym zakresie sąd rejonowy nieprawidłowo ocenił stopień społecznej szkodliwości czynów i niezasadnie tych obwinionych uniewinnił.
We wtorek zakończyło się postępowanie apelacyjne. Jak argumentował w mowie końcowej Tomasz Haponiuk z komendy powiatowej policji w Hajnówce, akcja była przygotowana i jej celem było zablokowanie marszu, a obwinieni - po wejściu na jezdnię - wypełnili znamiona wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu komunikacji. Przywołując zapisy Konstytucji mówił, że wolności i prawa jednego człowieka nie mogą być ważniejsze, od wolności i praw przysługujących innym osobom.
Mówił, że zachowania obwinionych miały charakter "prowokacyjny" i nie miały nic wspólnego ze "swobodnym, obywatelskim prawem do wyrażenia swego zdania" i - gdyby nie interwencja policji - mogły doprowadzić do konfrontacji stron.
Obrońcy chcą utrzymania uniewinnienia. Reprezentująca część obwinionych mec. Anna Gieniusz–Kłubowicz odwoływała się do nagrań policyjnych z zajść.
Dużo bardziej ekspresywną grupą są uczestnicy zgromadzenia, które jest legalne, natomiast osoby protestujące, w tym również obwinieni (...) zachowują się w sposób spokojny, stonowany, demonstrując swoje poglądy poprzez obecność w danym miejscu i symboliczne ułożenie na jezdni białych róż upamiętniających ofiary - ogłaszanego jako bohatera - Romualda Rajsa "Burego" - mówiła adwokat.
Mec. Dorota Ławrowska argumentowała, że policja powinna była zatrzymać marsz organizowany w Hajnówce przez narodowców. "Albowiem był on niezgodny z zasadami konstytucyjnymi, jako promujący zachowania faszystowskiego" - mówiła adwokat. Ona również odwoływała się do nagrań wideo z marszu, mówiła o "okrzykach i gestach faszystowskich". "I tam policja nie reagowała w żaden sposób (...). Czy wszyscy mamy stać biernie i przyglądać się temu, co się dzieje w tej chwili na tym świecie i nie reagować na nic, nawet w sposób pokojowy? A to właśnie czynią ludzie siedzący tutaj na ławie oskarżonych" - dodała mec. Ławrowska.
"Nie można być obojętnym, jak idzie faszyzm, po prostu trzeba się temu przeciwstawić tak, jak każdy potrafi. Jestem starszą osobą, stanie z białą różą, to jest mój sprzeciw przeciwko temu" - mówiła przed sądem jedna z obwinionych kobiet. Odwoływała się do sytuacji z Hajnówki; jak opisywała, młodzi uczestnicy marszu wznoszą tam okrzyki "chwała +Buremu+", a na chodnikach stoją "krewni i potomkowie zamordowanych przez +Burego+ ludzi".
"Uważam, że jest to szczyt nieprzyzwoitości" - dodała. Pytała, dlaczego nie został zatrzymany żaden z uczestników marszu środowisk narodowych.
Do tej pory w związku z marszem z 2019 roku zapadł tylko jeden prawomocny wyrok wobec osób, które policja obwiniła o próbę jego zakłócenia. W sierpniu białostocki sąd okręgowy prawomocnie uniewinnił cztery osoby. Pozostałe sprawy są albo po wyrokach pierwszej instancji i czekają na apelacje, albo są wciąż w rozpoznaniu sądu w Hajnówce.