Radio Białystok | Wiadomości | Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo w sprawie pożaru w BPN
Okoliczności pożaru zagrażającego życiu i zdrowiu ludzi oraz mieniu, ale też spowodowanie zniszczeń w przyrodzie w wielkich rozmiarach, w tym na terenie prawnie chronionym - taki jest kierunek śledztwa dotyczącego pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym i jego otulinie objął maksymalnie nieco ponad 5,5 tys. ha gruntów Skarbu Państwa i prywatnych - poinformował w poniedziałek (27.04) dyrektor parku Andrzej Grygoruk. Zaznaczył, że szkody przyrodnicze będą dokładnie oceniane.
Pożar bagiennych łąk i lasu w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego trwał – z przerwami – od godzin wieczornych 19 kwietnia; akcję gaśniczą strażacy zakończyli tydzień później - w niedzielę po południu. Z danych ze zdjęć satelitarnych wynikało, że pożar objął powierzchnię prawie 5,3 tys. ha.
Z ostatnich danych zebranych przez dyrektora Biebrzańskiego PN Andrzeja Grygoruka wynika, że ogień - jak powiedział - objął maksymalnie 5,526 tys. ha. Jak uściślił, na terenie parku - 4,580 tys. ha, a w jego otulinie 946 ha. Tam leży m.in. las wroceński, gdzie akcja gaśnicza trwała najdłużej.
- Z tego własności Skarbu Państwa objętych pożarem było 3,305 tys. ha, a własności prywatnej 2,221 tys. ha - dodał Andrzej Grygoruk.
Poinformował też, że ok. 100 ha siedlisk objętych "Naturą 2000" było - jak mówił - "pod wpływem pożaru". Dodał, że na tym terenie występuje kilkanaście gatunków ptaków, ale obecnie zbierane są dokładne informacje. Andrzej Grygoruk mówił, że przygotowuje informację o stratach przyrodniczych. Dodał, że pomoc zaoferowali naukowcy i różne instytucje.
Sprawcy grozi do 10 lat więzienia
Śledztwo dotyczące pożaru wszczęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Wpłynęły do niej materiały wstępnie zebrane przez policję jeszcze przed wszczęciem tego postępowania oraz zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożone przez dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Jak poinformował w poniedziałek (27.04) rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej Łukasz Janyst, przyjęta obecnie kwalifikacja prawna śledztwa to sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, spowodowanie zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach oraz niszczenie lub istotne zmniejszenie wartości przyrodniczej prawnie chronionego terenu lub obiektu.
Przy takiej kwalifikacji prawnej, jeśli sprawca działa umyślnie, grozi do 10 lat więzienia; jeśli nieumyślnie - do 5 lat.
Dyrektor BPN jest przekonany, że doszło do celowego podpalenia łąk
Przyczyna pożaru nie jest znana. W ocenie strażaków, wiele wskazuje na działanie człowieka i wykluczają takie okoliczności, jak np. wyładowania atmosferyczne czy awaria, zwarcie instalacji elektrycznej, bo na terenie pożaru nie było burzy, nie ma też linii energetycznych.
- W takiej sytuacji, przy tej skali pożaru, możemy tylko powiedzieć, że tutaj brał na pewno udział (w powstaniu pożaru) człowiek. Natomiast, czy to było umyślne, czy nieumyślne, czy przypadkowe, przez nieostrożność czy głupotę, to nie jesteśmy (w stanie) tego na chwilę obecną stwierdzić - mówił w niedzielę (26.04) Marcin Janowski, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku.
Dyrektor BPN jest przekonany, że doszło do celowego podpalenia łąk. Dlatego podjął decyzję o wyznaczeniu nagrody w kwocie 10 tys. zł za wskazanie sprawcy.
Biebrzański Park Narodowy poinformował też w poniedziałek (27.04) rano, że na specjalne konto pod hasłem "darowizna pożar 2020", z przeznaczeniem na wsparcie okolicznych jednostek OSP wpłynęło dotąd blisko 3,3 mln zł, dzięki wpłatom 35,4 tys. osób i firm. Konto zostało założone niespełna tydzień temu. Park przypomniał też, że nie patronuje żadnym innym zbiórkom "krążącym w internecie" - finansowym ani żywności.