Radio Białystok | Wiadomości | 4 lata więzienia dla Czeczena za atak nożem w Łomży
Na 4 lata więzienia skazał we wtorek (24.03) Sąd Apelacyjny w Białymstoku Czeczena za atak nożem na dwie osoby w Łomży. Sąd utrzymał tym samym orzeczenie pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny; ze względu na środki ostrożności wz. z pandemią koronawirusa, jego publikacja odbyła się bez udziału publiczności.
Zdarzenie miało miejsce przy jednym z łomżyńskich sklepów
Prokuratura zarzuciła 28-letniemu Czeczenowi, który mieszkał z rodziną w Łomży, działanie z zamiarem bezpośrednim i usiłowanie zabójstwa jednej osoby, która doznała poważnych ran oraz spowodowanie lżejszych obrażeń u drugiej.
Zdarzenie miało miejsce w kwietniu 2014 roku, przy jednym z łomżyńskich sklepów. Według ustaleń prokuratury, doszło do wymiany zdań, bo Czeczen uderzył rowerem w zaparkowany tam samochód. Jak wynika z aktu oskarżenia - siedziało w nim czterech mężczyzn. Gdy jeden z nich wysiadł i zwrócił rowerzyście uwagę, ten miał bez słowa wyjąć z kieszeni nóż i zaatakować, zadając cztery ciosy. Zaatakował nożem też drugiego z mężczyzn z auta, po czym zaczął uciekać.
Mimo pościgu prowadzonego przez dwóch kolegów rannych, nie udało się zatrzymać napastnika. Pokrzywdzeni trafili do szpitala, w przypadku jednego z nich obrażenia zostały zakwalifikowane jako realnie zagrażające życiu, u drugiego nie były zbyt poważne.
Czeczen uciekł z Polski
Czeczen uciekł z Polski; poszukiwany był Europejskim Nakazem Aresztowania, ale w 2018 roku sam wrócił; wtedy został zatrzymany. Według jego wersji, nie atakował, a jedynie bronił się po ataku 7-8 nietrzeźwych mężczyzn. Twierdził, że napaść miała tło narodowościowe.
Sąd pierwszej instancji uznał jednak ten opis wydarzeń za niewiarygodny, ale też nie do końca zgodził się z zarzutami, które oskarżonemu postawiła prokuratura. Skazał go nie za usiłowanie zabójstwa, a za spowodowanie ciężkich obrażeń u pierwszego z zaatakowanych i lżejszych u drugiego; orzekł karę łączną 4 lat więzienia.
Apelację w sprawie złożył obrońca oskarżonego. W jego ocenie doszło do wybiórczej oceny dowodów, bo sąd oparł swój wyrok głównie na zeznaniach pokrzywdzonych i ich znajomych. Argumentował, że sąd powinien rozważyć, czy nie był to przypadek obrony koniecznej, a samo zdarzenie miało tło narodowościowe. Chciał uniewinnienia swojego klienta, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji.
Prokuratura wnioskowała o oddalenie tej apelacji. W jej ocenie wyjaśnienia samego oskarżonego były niewiarygodne, a sama jego ucieczka z kraju nie świadczyła o tym, że nie ma on nic na sumieniu.
Proces apelacyjny zakończył się 12 marca, ale sąd o dwa tygodnie odroczył publikację wyroku. Od ubiegłego tygodnia obowiązują w jego budynku obostrzenia związane z walką z pandemią koronawirusa, m.in. rozprawy i posiedzenia jawne są odwołane do końca marca (nie są też wyznaczane na kwiecień), chyba że chodzi o sprawy uznane za pilne. Wejścia interesantów są ograniczone tylko do osób wezwanych, zawiadomionych oraz umówionych, a osoby wchodzące są poddawane pomiarowi temperatury ciała i muszą zdezynfekować ręce.
W tej sprawie sąd zdecydował, że jednak opublikuje we wtorek wyrok. Gdyby tego nie zrobił, musiałby formalnie otworzyć na nowo przewód sądowy i rozprawę odroczyć, co wiązałoby się potem m.in. z powtórką wystąpień końcowych stron.