Radio Białystok | Wiadomości | Zamknięte szkoły to nie ferie czy wakacje
Zostańmy w domach - to nie są ferie czy wakacje - apelują do swoich rówieśników członkowie Młodzieżowej Rady Miasta w Łomży.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Wiele młodych osób chwali się w internecie spotkaniami ze znajomymi i imprezami oznaczając zdjęcia hasztagiem #koronaferie. Takie zachowanie jest bardzo nieodpowiedzialne - mówi wiceprzewodniczący Młodzieżowej Rady Miasta Łomża Jakub Kozikowski.
Jako Młodzieżowa Rada Miasta apelujemy do wszystkich naszych rówieśników, że nie są to koronaferie. Apelujemy, aby pozostali w domu i nie chodzili w żadnym wypadku na imprezy, nie spotykali się w większych grupach. Najlepiej w ogóle ograniczali spotkania i korzystali z internetu, żeby się komunikować z innymi - mówi Jakub Kozikowski.
Przykład Włoch pokazuje jakie mogą być konsekwencje lekceważenia podstawowych zasad bezpieczeństwa
Mamy przykład Włoch i tego, że młodzież zignorowała apel władz. Możemy jasno zobaczyć, że takie zachowania nieodpowiedzialne ze strony młodzieży mogą doprowadzić do tylko większej eskalacji pandemii - mówi Jakub Kozikowski.
Zgodnie z decyzją rządu do 25 marca wszystkie szkoły i uczelnie są zamknięte. Uczniowie w tym czasie powinni pozostać w domach.
Szpital wojewódzki w Łomży ma być tzw. jednoimiennym szpitalem zakaźnym w Podlaskiem, do którego mają trafiać wszyscy pacjenci w regionie chorzy na COVID-19 - chorobę wywołaną koronawirusem. Trwają do tego przygotowania, dyrekcja placówki ocenia, że szpital nie jest do tego gotowy.
W najbliższych dniach w Białymstoku mają ruszyć testy na oznaczenie koronawirusa w próbkach pobieranych od pacjentów - poinformowano w piątek (13.03) po południu na konferencji prasowej w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku.
To akcja, która ma zapobiegać gromadzeniu się młodzieży m.in. w galeriach handlowych.
To niecodzienna sytuacja, która wywołuje lęk, panikę, poczucie zagrożenia. Kiedy w Polsce ogłoszono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem, ludzie zaczęli szturmować hipermarkety, by zrobić zapasy na najbliższe tygodnie.
Od paru dni, w związku z koronawirusem, białostockie puby odwiedza coraz mniej osób.