Radio Białystok | Wiadomości | Przedstawiciele branży transportowej w Podlaskiem odczuwają problemy z powodu epidemii koronawirusa
Wprowadzają nadzwyczajne środki bezpieczeństwa i muszą odwoływać niektóre połączenia. Przedstawiciele branży transportowej z województwa podlaskiego odczuwają problemy w związku z epidemią koronawirusa.
Niektórzy kierowcy obawiają się wyjeżdżać w trasy.
- Jeżeli chodzi o nasze województwo, odczuwalny jest spadek zamówień. Niektórzy kierowcy wyrażają takie obawy, że "kto będzie później opiekował się moimi dziećmi", ale paniki nie ma - relacjonuje dyrektor Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia Mikołaj Linkiewicz.
Z kolei właściciel firmy Leo Sped Piotr Kiryluk przyznaje, że nie jest to łatwy czas jego przedsiębiorstwa i całej branży.
Nasza firma specjalizuje się w obsłudze Niemiec, Austrii i Włoch. Rozumiemy powagę sytuacji i jest to bardzo trudny wybór, kiedy musimy podejmować decyzje o: bycie firmy, zdrowiu kierowcy i realiach dnia codziennego. Ograniczyliśmy ilość wyjazdów do Włoch, staramy się je zminimalizować. Jeśli nie mamy potwierdzonego, pewnego ładunku, na teren Włoch w ogóle nie wjeżdżamy. Usługę wykonujemy tylko dlatego, że mamy wielu stałych partnerów i nie możemy zrezygnować. Rezygnacja dzisiaj z wykonania usługi, mogła by mieć wielkie konsekwencje później
- wyjaśnia przedsiębiorca i dodaje, że w firmie wdrożono specjalne środki bezpieczeństwa.
Trzeba było podjąć niezbędne kroki, aby przede wszystkim zabezpieczyć zdrowie naszych pracowników. Kupiliśmy maseczki i płyny dezynfekujące. Kierowcy zostali przez nas przeszkoleni - aby czuć się w miarę bezpiecznie, to mają ograniczyć wszelkie kontakty z ludźmi, którzy stają na drodze wykonania tej usługi - spotkanie na magazynie ograniczyć do maksymalnie jednej, dwóch osób, a w wielu przypadkach nawet nie wychodzenie z kabiny - opowiada Piotr Kiryluk.
Przedstawiciele przewoźników mają w tym tygodniu spotkać się z premierem Mateuszem Morawieckim w sprawie ewentualnego wsparcia branży transportowej w związku z koronawirusem. Przekonują, że bez rządowego wsparcia może być im trudno przetrwać.
- Nasze centrale związkowe występują do rządu o formy wsparcia. Jakieś odroczone płatności w ZUS-ie, podatkach, rozłożone kredyty obrotowe. Chodzi o przetrwanie - podsumowuje Mikołaj Linkiewicz.