Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces lekarza i położnych oskarżonych o błąd w sztuce
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zakończył się w piątek (17.01) ponowny proces lekarza i dwóch położnych, oskarżonych o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia urodzonego wcześniaka. W pierwszym zapadły wyroki uniewinniające, ale w drugiej instancji zostały one uchylone.
Pełnomocnik pokrzywdzonej chce surowszej kary, obrona uniewinnienia
W mowie końcowej prokurator wnioskował o kary grzywny dla trojga oskarżonych w kwotach 6 tys. zł (lekarz) i 2 tys. zł (położne). Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (matki dziecka) chce dla lekarza również kary więzienia w zawieszeniu oraz rocznego zakazu wykonywania zawodu, zaś od całej trójki - łącznie 10 tys. zł nawiązki. Obrona chce uniewinnienia, ewentualnie warunkowego umorzenia postępowania.
Wyrok ma być ogłoszony za dwa tygodnie.
Sprawa dotyczy jednego z oddziałów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Oskarżeni to młody lekarz (wówczas w trakcie rezydentury) i dwie doświadczone położne. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuciła im, że w czerwcu 2015 roku nieumyślnie narazili przedwcześnie narodzone dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Błąd lekarza czy położnych?
W ocenie prokuratury, doszło do tego, ponieważ - mimo zgłaszanego przez pacjentkę w 26. tygodniu ciąży silnego bólu - lekarz dyżurny nie przeprowadził badania położniczego, a kobieta dostała jedynie lek rozkurczowy. Położne, które były wtedy na nocnym dyżurze, oskarżono o to, że - wiedząc o dolegliwościach pacjentki - wobec braku reakcji lekarza dyżurnego, nie zawiadomiły lekarza nadzorującego.
Brak odpowiedniej reakcji osób, na których ciążył obowiązek opieki nad ciężarną pacjentką, skutkował nierozpoznaniem przedwczesnego rozpoczęcia porodu, co w efekcie zwiększyło ryzyko wystąpienia w okresie okołoporodowym głębokiego niedotlenienia dziecka - argumentowała prokuratura w akcie oskarżenia.
Dziewczynka urodziła się bez oznak życia, czynność serca udało się przywrócić dopiero po 10 minutach reanimacji; jest niepełnosprawna.
Białostocki sąd uniewinnił oskarżonych
W listopadzie 2017 roku białostocki sąd rejonowy uznał, że były nieprawidłowości, ale nie rodzą odpowiedzialności karnej i całą trójkę oskarżonych uniewinnił.
Od tamtego wyroku odwołała się prokuratura oraz pełnomocniczka oskarżycielki posiłkowej, czyli matki dziecka. Ponad roku temu Sąd Okręgowy w Białymstoku uwzględnił ich apelacje, wyrok uchylił i sprawę przekazał sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania. Sąd odwoławczy uznał, że sąd rejonowy uchylił się od analizy i oceny istoty sprawy, nie przeprowadził też logicznego wywodu; nie wskazał, w jaki sposób doszedł do wniosków, które były podstawą rozstrzygnięcia, na jakich dowodach się w tym oparł, a jakie zakwestionował.
"Sama grzywna nie przemówi mu do rozsądku"
W piątek (17.01) sąd rejonowy zamknął przewód sądowy w ponownym procesie w pierwszej instancji. Prokuratura odwołuje się w swojej ocenie działania lekarza i położnych zwłaszcza do opinii biegłych; a ci uznali, że gdyby na czas zostało wykonane badanie położnicze pacjentki, można byłoby rozpoznać, iż rozpoczął się przedwczesny poród i na czas dokonać cesarskiego cięcia. Wnioskuje o kary grzywny.
W ocenie pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej, sama grzywna dla lekarza "nie przemówi mu do rozsądku", stąd wniosek również o karę więzienia w zawieszeniu i roczny zakaz wykonywania zawodu lekarza. Według niego, oskarżony przyjmuje postawę "całkowicie bezkrytyczną wobec popełnionych zaniedbań i tragedii, jaka się stała na skutek tych zaniedbań".
Obrona chce uniewinnienia, w przypadku położnych - ewentualnie warunkowego umorzenia postępowania. Obrońca lekarza powoływał się na orzecznictwo m.in. Sądu Najwyższego i argumentował, że brak jest dowodów na popełnienie przez jego klienta przestępstwa.
Przypominał, że w procesie karnym obowiązuje zasada domniemania niewinności; mówił też, iż oskarżony, wówczas w połowie rezydentury, w swoim postępowaniu opierał się "wyłącznie" na zaleceniach lekarza nadzorującego, a ten miał polecić jedynie podanie leków oraz na telefonicznych informacjach od położnych o aktualnym stanie zdrowia pacjentki, a te nie były alarmujące.
Położne postępowały regulaminowo, realizowały zlecenia lekarza dotyczące pacjentki - takie jest stanowisko ich obrony. W jej ocenie, nie można od personelu średniego wymagać podejmowania innych działań, niż zleca lekarz. Adwokat przypominała, że chodzi o oddział patologii ciąży, gdzie są same trudne przypadki i gdzie jednym z przyjętych zaleceń było to, że to lekarze dokonują badań tzw. ciąż wcześniaczych.