Radio Białystok | Wiadomości | Prokuratura chce sprawdzić, czy podczas jednego z polowań, myśliwi nie złamali procedur bioasekuracji
Prokuratura w Białymstoku zamierza sprawdzić czy podczas jednego z polowań w Podlaskiem, myśliwi nie złamali procedur bioasekuracji w związku z wirusem ASF.
Odrębne doniesienie o możliwych nieprawidłowościach zapowiada Polski Związek Łowiecki. To efekt reportażu wyemitowanego przez TVN24, w którym jeden z myśliwych ujawnił nagrania mogące świadczyć o naruszaniu restrykcyjnych procedur w trakcie polowania na obszarze czerwonej strefy Afrykańskiego Pomoru Świń.
- To nie było wzorcowe polowanie, bo zabite jelenie mogły mieć kontakt z krwią potencjalnie zarażonych dzików. W ten sposób może dojść do rozniesienia wirusa na inne tereny - mówi uczestnik polowania i autor nagrań Bogusław Pilcicki. Dodaje, że wielokrotnie zwracał uwagę zarządowi koła łowieckiego na podobne praktyki, jednak nie spotkało się to z adekwatną reakcją. Twierdzi też, że interwencji nie podjęły służby weterynaryjne.
Wojewódzki Lekarz Weterynarii Andrzej Czerniawki wyjaśnia, że inspektorzy nie są w stanie kontrolować polowań, a interwencja w tej sprawie została podjęta natychmiast po uzyskaniu niepokojących informacji. Przeprowadzona kontrola chłodni nie wykazała nieprawidłowości, ale w konsekwencji została ona dodatkowo wygrodzona. Wkrótce mają się też odbyć spotkania z łowczymi okręgowymi, w celu przypomnienia zasad bioasekuracji.
Andrzej Czerniawski na tym etapie nie zamierza podejmować innych działań, bo choć w jego opinii mogło dojść do złamania procedur podczas tego polowania, to jednak nie doszło do rozniesienia wirusa, bo ustrzelone dziki okazały się zdrowe.
Do zarzutów myśliwego nie chciał się odnieść Łowczy Okręgowy w Białymstoku Dariusz Karasowski, odsyłając dziennikarzy do rzecznika prasowego Polskiego Związku Łowieckiego.
Rzecznik PZŁ, Piotr Szalaty powiedział, że myśliwi stosują się do zasad bioasekuracji, a ujawnione nagranie nie przedstawia pełnego obrazu sytuacji, bo w kole łowieckim (gdzie odbyło się polowanie – przyp. red.) istnieje „konflikt personalny”.
Dodaje jednak, że przedstawione nagrania wymagają wyjaśnienia, bo „ponad wszelką wątpliwość, te zwierzęta, te jelenie nie powinny być tam (w tej chłodni – przyp red.) złożone. Natomiast pytanie jest, kto zainscenizował tę sytuację, gdzie one zostały złożone. My oczywiście wyciągniemy konsekwencje i zostanie złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa pod kątem niestosowania się do zasad bioasekuracji.”
Swoje działania zapowiada też Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która od kilku lat prowadzi śledztwo dotyczące między innymi rozprzestrzeniania się wirusa. Nagrania myśliwego będą przeanalizowanie i niewykluczone, że zostaną włączone do śledztwa – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej Łukasz Janyst.