Radio Białystok | Wiadomości | Prawomocny wyrok wobec mężczyzny oskarżonego o napad na bank w Białymstoku
Cztery lata więzienia - to prawomocny już wyrok dla młodego mężczyzny za udział w napadzie w Białymstoku na placówkę jednego z banków. Po napadzie, który miał miejsce prawie 9 lat temu, długo ukrywał się za granicą. Pierwszy z napastników został zatrzymany na gorącym uczynku i już dawno osądzony.
Nie było podstaw do zmiany wyroku sądu pierwszej instancji
Sprawą zajmował się w środę (13.11) Sąd Apelacyjny w Białymstoku, ale nie znalazł podstaw do zmiany wyroku sądu pierwszej instancji.
Do napadu doszło na początku grudnia 2010 r. na jednym z białostockich osiedli. Do niedużej placówki banku spółdzielczego weszło dwóch mężczyzn, z których jeden zabezpieczał drzwi, a drugi, używając gazu i grożąc użyciem noża, zmusił kasjerki do wydania ok. 30 tys. zł w gotówce. W czasie ucieczki przestępca, który miał skradzione pieniądze, został szybko zatrzymany przez przechodniów, zaalarmowanych przez jedną z pracownic banku. Wezwana policja przejęła napastnika, a całą kwotę odzyskano. W jego przypadku zapadł wyrok 4,5 roku więzienia.
Wspólnik zatrzymanego mężczyzny uciekł i był poszukiwany; według ustaleń śledztwa, niemal od razu po napadzie wyjechał za granicę i tam się ukrywał. Poszukiwany był Europejskim Nakazem Aresztowania; ostatecznie i on stanął przed sądem, choć nie przyznał się do udziału w przestępstwie. Twierdził, że wyjazd za granicę nie był związany z napadem i nie była to ucieczka, a ukrywać się zaczął, gdy dotarły do niego informacje, że są próby "wrobienia" go w to przestępstwo.
W marcu Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał mężczyznę na 4 lata więzienia. Apelację złożył oskarżony, ale sąd apelacyjny nie znalazł podstaw do zmiany i w środę orzeczenie to utrzymał w mocy.
- W końcu sprawiedliwości stało się zadość - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Alina Kamińska, przypominając, że chodzi o czyny popełnione wiele lat temu. Podkreślała, że napad na placówkę bankową nie jest tuzinkowym przestępstwem, nie był nim także w 2010 r.
- Dowody pośrednie układają się w logiczną całość, tworząc zamknięty krąg poszlak, które prowadzą do jednego właściwego i słusznego w tej sprawie wniosku - powiedziała. Zwróciła przy tym uwagę, że gdyby każda z poszlak była oceniana oddzielnie (taką linię obrony prezentował obrońca), to wtedy nie dałoby się oskarżonemu przypisać udziału w napadzie.
Sąd wymienił kluczowe dowody pośrednie, wśród nich bilingi połączeń między współsprawcami (ponad dwieście połączeń w każdą stronę), wyjaśnienia drugiego z nich, informacje o miejscach logowania się telefonu oskarżonego, a nawet sms-y, które wysyłał do swojej ówczesnej dziewczyny; w nich przyznał się do udziału w napadzie.
- Być może były to błędy młodości (skazany miał wtedy 24 lata), ale jest podstawowa zasada: za błędy, nawet błędy młodości, kiedyś trzeba będzie zapłacić. I tak się stało w realiach tej sprawy - mówiła sędzia Alina Kamińska. Oceniła, że nie można mówić o rażącej surowości kary, bo dolna granica dla takich przestępstw, to 3 lata więzienia.