Radio Białystok | Wiadomości | 15 lat więzienia za zabójstwo żony blisko 9 lat temu - wyrok nieprawomocny
Na 15 lat więzienia skazał we wtorek (8.10) Sąd Okręgowy w Białymstoku 53-letniego mężczyznę, oskarżonego o zabójstwo żony blisko 9 lat temu. Zwłoki kobiety znaleziono dopiero wiosną 2018 roku; okazało się, że została pchnięta nożem. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura chciała w tej sprawie 25 lat więzienia, z kolei obrona - kary możliwie łagodnej, przy założeniu, że sprawca działał w afekcie.
Sprawa dotyczy okoliczności śmierci 41-letniej mieszkanki Bielska Podlaskiego. W lutym 2011 roku kobieta nagle zniknęła. Jej mąż twierdził (i taką wersję przedstawiał rodzinie, sąsiadom i znajomym), że porzuciła ona bliskich, wyjechała za granicę i nie ma z nią kontaktu. Nikt z rodziny nie zgłosił zaginięcia kobiety, ale policja operacyjnie próbowała sprawę wyjaśnić.
W 2016 r. mężowi zaginionej postawiono zarzut zabójstwa nie precyzując jednak, jak do zbrodni doszło. Mężczyzna trafił wtedy na krótki czas do aresztu. Opuścił go po złożeniu zażalenia przez obrońcę. Wciąż nie odnaleziono bowiem ciała zmarłej - kluczowego dowodu potwierdzającego, czy doszło do zabójstwa. Nowy trop pojawił się dopiero w maju 2018 r., po odnalezieniu ciała zakopanego w lesie koło Bielska Podlaskiego. Zwłoki były zawinięte w dywan i zakopane głęboko pod ziemią.
Po przeprowadzeniu sekcji i uzyskaniu opinii biegłego, potwierdzono, że to zwłoki zaginionej. Z ustaleń biegłego wynikało, że kobieta została co najmniej dwukrotnie pchnięta nożem. Wtedy ponownie zatrzymano męża zmarłej, a zarzut zabójstwa został zmodyfikowany o opis związany z odnalezieniem zwłok.
W śledztwie i przed sądem mężczyzna zmieniał wersje wydarzeń. Mówił o nieszczęśliwym wypadku i śmiertelnym upadku żony ze schodów, potem o takim upadku, ale w sytuacji, gdy żona miała w ręku nóż. Ostatecznie przedstawił wersję o awanturze, szarpaninie i przypadkowym wbiciu noża w ciało żony; zapewniał, że nie miał zamiaru dokonania zabójstwa.