Radio Białystok | Wiadomości | 36-latek usłyszał zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo podwładnego w Białymstoku
Sam był ofiarą wypadku, ale prokuratura uważa, że to on ponosi odpowiedzialność za śmierć pracownika. 36-letni mieszkaniec Korycina usłyszał zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo podwładnego podczas pielęgnacji drzew w Białymstoku.
Na początku sierpnia 2018 roku podczas prac na wysokości, kosz podnośnika się przychylił i dwóch mężczyzn spadło na brukowany chodnik. 46-leni pracownik zmarł, drugi z mężczyzn walczył o życie. Zdaniem śledczych to on mógł się przyczynić do tragedii. Jak mówi szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Wojciech Zalesko – "mężczyzna ten, jako osoba sprawująca nadzór nad pracownikami, będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnił wynikającego stąd obowiązku i naraził pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, w ten sposób, że nie zapewnił właściwego nadzoru nad pracą pracowników, poprzez nie zapewnienie indywidualnych środków zabezpieczających pracowników przez upadkiem z wysokości.”
Wiadomo, że w chwili wypadku pracownicy mieli na głowach kaski, które nie miały odpowiedniego zapięcia pod szyją, nie byli też przypięci linami zabezpieczającymi. Prokuratura nie ujawnia, czy podejrzany przyznał się do zarzutu. Za nieumyślne spowodowanie śmierci pracownika grozi do 5 lat więzienia.
Na tym etapie śledczy nie ujawniają ekspertyz biegłych, którzy badali sprawność samego podnośnika, który gwałtownie się przechylił o 90 stopni, co doprowadziło do upadku pracowników.
57-letni mężczyzna zginął przy pracach w gospodarstwie w Puchałach koło Łomży.
W piątek (14.06) rano w sklepie sieci Chorten przy ulicy Pułaskiego w Białymstoku doszło do wypadku przy pracy.
Kierownik robót mostowych i majster budowy usłyszeli zarzuty z powodu śmierci pracownika. Białostocka prokuratura kończy postępowanie dotyczące styczniowego wypadku przy budowie wiaduktu przy ulicy Klepackiej.