Radio Białystok | Wiadomości | Jagiellonia przegrała w finale Pucharu Polski [zdjęcia]
Piłkarze Lechii Gdańsk po raz drugi w historii, a pierwszy od 36 lat zdobyli Puchar Polski. W finale rozegranym w Warszawie pokonali Jagiellonię Białystok 1:0 po golu w doliczonym czasie gry Artura Sobiecha.
Lechia zdobywa drugi Puchar w historii
Oba kluby po dwa razy wystąpiły w przeszłości w finale krajowego pucharu i miały po jednym triumfie. Drużyna z Białegostoku zwyciężyła w 2010, a z Gdańska - w 1983 roku. Teraz Lechia może dopisać sobie kolejne trofeum - Totolotek Puchar Polski za 2019 rok.
.@LechiaGdanskSA świętuje zdobycie #PucharPolski
— Radio Białystok (@radiobialystok) 2 maja 2019
pic.twitter.com/a1h39nHZvm
Po raz pierwszy te zespoły wystąpiły na największym w Polsce stadionie - PGE Narodowym. Biletów nie było już o dwóch tygodni (niektóre sektory musiały pozostać puste jako buforowe). Kluby otrzymały dla swoich kibiców po 10 tysięcy wejściówek, ale fani stawili się na trybunach w większej liczbie. Niektórzy kupowali bowiem bilety z tzw. puli neutralnej.
Kłopoty kibiców z wejściem na stadion
Tradycyjnie nie obyło się bez kłopotów.
- Prosimy nie napierać na bramy - apelowano godzinę przed meczem z głośników do kibiców Lechii czekających przed stadionem od strony ich sektorów.
Wejście na trybuny fanów gdańskiej drużyny mocno się opóźniało i w efekcie na początku spotkania jeszcze sporo miejsc było pustych.
30 min. do meczu. Jak w takim tempie będą wpuszczać Lechię, to jest szansa, że w komplecie zameldują się w serii rzutów karnych#PucharPolski
— Wojciech Szubzda (@WojciechSzubzda) 2 maja 2019
#FinalPP
#JAGLGD
pic.twitter.com/BYVUAq7LzJ
- Wpuście kibiców! - apelowali ci, którzy już siedzieli na trybunach.
Z komunikatu na stronie PZPN wynikało, że niektórzy fani Lechii chcieli wnieść środki pirotechniczne:
- Kibice Lechii mieli możliwość wejścia na teren PGE Narodowego od godziny 9.30 (…). Tylko nieliczni z tego skorzystali i pojawili się na obiekcie. Większa część kibiców, nie chcąc poddać się kontroli wejścia polegającej na sprawdzeniu odzieży wierzchniej i bagażu, zaprzestała wchodzenia na obiekt, grupując się przed bramą wejściową. Zebrany tłum dopiero na około godzinę przed rozpoczęciem meczu zaczął napierać na bramę (…) nr 10, podejmując próbę siłowego wtargnięcia na teren obiektu, celem wniesienia środków pirotechnicznych. W wyniku zaistniałej sytuacji interwencję podjęły siły policyjne, które zdecydowały o zamknięciu bramy wejściowej. Na stadion sprawnie weszli natomiast kibice Jagiellonii, którzy zgodnie z zasadami organizacji i bezpieczeństwa, poddali się procedurom kontrolnym - napisano na stronie krajowej federacji.
Obraźliwe okrzyki na trybunach
Przez niemal całą pierwszą połowę fani Lechii krzyczeli niecenzuralne hasła pod adresem PZPN. "Nie zapomnieli" również o Danielu Stefańskim, arbitrze niedawnego szlagieru ekstraklasy z Legią Warszawa, przegranego przez gdańszczan 1:3. W tamtym meczu nie brakowało kontrowersji, a trener Lechii Piotr Stokowiec przyznał wówczas, że jego drużynie należał się rzut karny za zagranie ręką Artura Jędrzejczyka i czerwona kartka dla obrońcy Legii.
Fani Lechii do dziś czują się rozżaleni, czemu dali wyraz w finale. Stokowiec zapewniał jednak, że jego zespół chce odciąć się od negatywnych emocji.
Jaga sprawiała lepsze wrażenie w pierwszej połowie
W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała drużyna z Białegostoku, w której wystąpili m.in. wracający po kontuzji Arvydas Novikovas oraz Ivan Runje.
W 26. minucie dogodną okazję miał Patryk Klimala, jednak został zablokowany przez obrońców Lechii. Ten sam zawodnik tuż przed przerwą znalazł się sam przed wychodzącym daleko z bramki Zlatanem Alomerovicem, ale Lechię uratował skuteczną interwencją Błażej Augustyn.
Od początku drugiej części kibice Lechii skupili się na dopingowaniu swojej drużyny, a mecz stał się szybszy i ciekawszy, m.in. za sprawą odważniej atakującej ekipy z Gdańska. Wciąż brakowało jednak goli.
Mecz przerwany przez zadymienie boiska
Były natomiast zabronione podczas takich imprez środki pirotechniczne – w sektorach Jagiellonii, mimo apelu spikera, odpalano race.
Na boisku wynik nie ulegał zmianie. W 73. minucie groźny strzał oddał brazylijski piłkarz Jagiellonii Guilherme Sitya, ale skuteczną interwencją popisał się Alomerovic.
Kiedy wkrótce potem w sektorach Lechii odpalono race i użyto petard hukowych, sędzia Bartosz Frankowski przerwał na chwilę mecz.
Sędzia Bartosz Frankowski zdecydował się przerwać mecz do czas, aż na boisku będzie odpowiednia widoczność umożliwiająca grę.
— Radio Białystok (@radiobialystok) 2 maja 2019
Narodowy zadymiony.#JAGLGD
#PucharPolski
pic.twitter.com/2L7m8nMVAX
Po wznowieniu gry bliska zdobycia gola była Jagiellonia, ale strzał głową Tarasa Romanczuka obronił Alomerovic.
Sędzia anulował bramkę dla Lechii
Chwilę później, w 86. minucie, kibice Lechii oszaleli z radości. Bramkę po niedokładnym wybiciu piłki przez Mariana Kelemena zdobył Flavio Paixao. Wkrótce okazało się jednak, że radość gdańskiej ekipy była przedwczesna. Sędzia skorzystał z wideoweryfikacji i anulował gola Portugalczyka, odgwizdując spalonego.
Gol w doliczonym czasie
Co się jednak odwlecze… W doliczonym czasie gry wprowadzony z ławki Artur Sobiech zaskoczył obrońców oraz Kelemena i trafił z bliska do siatki, zapewniając trofeum Lechii. Otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu.
W doliczonym czasie Lechia trafia na 1:0 w meczu z @Jagiellonia1920
— Radio Białystok (@radiobialystok) 2 maja 2019
#JAGLGD
#FinalPP
#PucharPolski
pic.twitter.com/6kTnNdQkRR
Co ciekawe, w drodze po triumf Lechia nie zagrała żadnego meczu PP na swoim stadionie.
"Puchar jest nasz!" - krzyknęli po ostatnim gwizdku fani zwycięskiej ekipy i wywiesili ogromną flagę z napisem "Lechia Pany".
#PucharPolski jeździe do Gdańska #JAGLGD
— Radio Białystok (@radiobialystok) 2 maja 2019
#FinalPP
pic.twitter.com/A3ADe0D1yV
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
Bramka: Artur Sobiech (90+6).
Żółte kartki: Zoran Arsenic (Jagiellonia), Błażej Augustyn (Lechia).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów ok. 48 tys.
Jagiellonia: Marian Kelemen – Andrej Kadlec (90+7. Jakub Wójcicki), Ivan Runje, Zoran Arsenic, Bodvar Bodvarsson – Arvydas Novikovas, Marko Poletanovic (90. Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk, Guilherme Sitya – Patryk Klimala, Jesus Imaz.
Lechia: Zlatan Alomerovic – Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic – Konrad Michalak (69. Artur Sobiech), Tomasz Makowski, Daniel Łukasik (90+1. Steven Vitoria), Jarosław Kubicki, Lukas Haraslin (90+8. Patryk Lipski) – Flavio Paixao.