Radio Białystok | Wiadomości | To problem dla właścicieli aut elektrycznych – w Białymstoku nie ma stacji do szybkiego ładowania samochodów
W Białymstoku nie ma stacji do szybkiego ładowania samochodów elektrycznych - narzekają właściciele aut.
Takich pojazdów w mieście jest blisko 30, ale nie ma miejsca, gdzie szybko i za darmo można je naładować.
Ma to zmienić wprowadzona niedawno ustawa o elektromobilności, która nakłada na samorządy obowiązek ustawienia stacji ładujących w każdym mieście. Na razie właściciele muszą sobie radzić sami.
Jak mówi właściciel samochodu elektrycznego Bartłomiej Michalski, w związku z brakiem takich punktów w Białymstoku, auto musi ładować w garażu, a prąd pobiera z gniazdka.
Jeśli ładuję auto 8-10 godzin, to wystarcza na 100-150 km jazdy. Ale najlepiej by było, gdyby takie punkty były rozrzucone po mieście, np. przy galeriach handlowych. Wtedy idziemy na zakupy, a samochód się ładuje. Jeśli byłaby to szybka ładowarka, to wtedy można naładować w znacznym stopniu - tłumaczy Bartłomiej Michalski.
Miejski radny PiS Henryk Dębowski podkreśla, że interpelacje w tej sprawie wysłał do prezydenta Białegostoku już w 2017 roku.
Wtedy prezydent uznał, że elektormobilność nie jest u nas zbyt popularna. Teraz obowiązuje ustawa o elektromobilności, która nakłada na samorządy obowiązkowe postawienie takich ładowarek - dodaje Henryk Dębowski.
Potwierdza to rzeczniczka prezydenta Białegostoku Urszula Mirończuk.
Zaczynamy prace na strategią rozwoju elektromobilności w Białymstoku. Złożyliśmy do NFOŚiGW wniosek o dofinansowanie dokumentów, które nakreślą nam jak powinniśmy realizować założenia rządowej ustawy. W Białymstoku powinno powstać 100 miejsc, w których będzie można naładować pojazdy elektryczne - tłumaczy Urszula Mirończuk.
Dr. inż. Wojciech Wojtkowski z wydziału elektrycznego Politechniki Białostockiej mówi, że problemów z wprowadzeniem elektromobilności w Polsce może być znacznie więcej, niż tylko ustawienie ładowarek.
Wydawało by się, że problem polega tylko na ustawieniu ładowarek. W rzeczywistości problemów jest znacznie więcej. Nie każdy sobie zdaje sprawę, że obecnie moc takiej ładowarki może osiągać moc przyłącza elektrycznego kilkunastu do kilkudziesięciu domów jednorodzinnych. Czyli całe osiedle domów odłączamy żeby postawić jeden duży punkt ładowania, który będzie ładował ten pojazd w miarę szybko. Jeżeli te prądy, które będziemy chcieli pobierać z elektrowni będą przekraczały obciążalność przewodów, trzeba będzie wymienić całą infrastrukturę, nie tylko przewody. W perspektywie prawdopodobnie będą potrzebne większe zasoby energetyczne - większa elektrownia spalająca więcej paliwa. Tu kolejny problem - czym będzie napędzana te elektrownia? - pyta Wojciech Wojtkowski.
Ustawa o elektromobilności zakłada, że ładowarki do samochodów elektrycznych powinny pojawić się na ulicach polskich miast do końca 2020 roku. Koszt jednej to ok. 100 tys. zł.