Radio Białystok | Wiadomości | Masowe kontrole prędkości i trzeźwości - Europejski Dzień Bez Ofiar Wypadków Drogowych
Kilkudziesięciu młodych ludzi, policjantów, strażaków i ratowników medycznych przeszło w środę (19.09) ulicami Białegostoku, niosąc ze sobą kartki z wiekiem ofiar, które zginęły w tym roku na podlaskich drogach. Akcja miała zwrócić uwagę na bezpieczeństwo na drogach.
Marsz zorganizowała w Białymstoku podlaska policja w obchodzony 19 września Europejski Dzień Bez Ofiar Śmiertelnych na Drogach (EDWARD).
Na podlaskich drogach zginęło już 69 osób
Marsz wyruszył sprzed Komendy Wojewódzkiej Policji. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt osób, m.in. licealistów, policjantów, strażaków i ratowników medycznych. "12-latka", "Kobieta lat 20", "Mężczyzna lat 37" – takie kartki z wiekiem ofiar, które w tym roku zginęły na podlaskich drogach, nieśli ze sobą uczestnicy marszu. W sumie 69, bo tyle – jak podaje policja – zginęło w wypadkach od początku roku.
Marsz zatrzymał się na chwilę przy największym centrum przesiadkowym w mieście, a zakończył się przy siedzibie Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Przemarsz młodych osób, które niosły kartki z określeniem wieku ofiar wypadków, miał uzmysłowić wszystkim uczestnikom ruchu drogowego, ile to jest osób
– powiedział rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa. W jego ocenie, statystyki i liczby nie trafiają do ludzi, dopiero, kiedy zobaczą, ile to jest 69 osób, to nagle – jak dodał – "okazuje się, że jest to spora liczba ludzi, jest to bardziej wyobrażalne".
Nie jesteśmy sami na drodze
Tomasz Krupa zwrócił uwagę, że bez względu na to, czy na drodze jesteśmy osobami pieszymi, kierujemy rowerem, motocyklem czy samochodem, trzeba pamiętać o obecności innych na drodze. "Nie jesteśmy sami" – dodał. Mówił, że obowiązkiem każdego uczestnika ruchu drogowego jest zachowanie ostrożności i obserwowanie tego, co się dzieje wokół. "To ważne, żeby wszyscy sobie uzmysłowili, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo na drodze spoczywa przede wszystkim na nas" – mówił.
Duża prędkość i jazda pod wpływem alkoholu
Z danych policji wynika, że najczęstszym powodem wypadków jest duża prędkość oraz jazda pod wpływem alkoholu. Krupa mówił, że kierowcy często nie stosują się do znaków ograniczenia prędkości, nie dostosowują też prędkości do panujących warunków, ale też do swoich umiejętności.
Rzecznik Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku bryg. Paweł Ostrowski mówił, że strażacy nie wyjeżdżają do wszystkich wypadków, ale tam, gdzie jest potrzebna pomoc, np. w wyciągnięciu ludzi z auta czy udzielenie pierwszej pomocy. Podał, że od początku roku podlascy strażacy wyjeżdżali do wypadków ponad 1,2 tys. razy, w tych zdarzeniach było ponad 1 tys. poszkodowanych i 39 ofiar śmiertelnych. "To jest ogrom tragedii", bo te osoby "wyjechały gdzieś i nie dotarły do swojego miejsca przeznaczenia. Dlaczego? Dlatego, że ktoś popełnił błąd, ktoś na tej drodze zachował się niewłaściwie" – powiedział Ostrowski.
Zwrócił też uwagę na inny problem – niechęć ludzi do pomocy innym.
Dobrze, jeśli widząc wypadek, zgłoszą go, ale często nie zgłaszają albo zgłaszają dopiero po jakimś czasie. Gdy przyjedziemy na miejsce, to często jest już wtedy za późno. Te sekundy, minuty życia tuż po zdarzeniu są często najważniejsze – powiedział Ostrowski.
Na podobny problem zwraca uwagę policja. Tomasz Krupa mówił, że policja czasami szybciej dowiaduje się o wypadku od dziennikarzy, którzy pytają, co się stało, bo czytelnik czy słuchacz przysłał im zdjęcia ze zdarzenia, zamiast poinformować o nim policję czy Centrum Powiadamiania Ratunkowego. W jego ocenie, nie wszyscy wiedzą, że świadkowie wypadku powinni pomóc ofiarom i powiadomić odpowiednie służby lub zadzwonić na numer 112, a nie np. robić w tym czasie zdjęcia.